Dwie połowy polskiej głowy
Dwie połowy polskiej głowy. Skąd w nas te podziały?
Polskie społeczeństwo jest przepołowione – i to podwójnie. Dzielimy się na tych, którzy odwracają się od rzeczywistości politycznej („nie mój cyrk”, „nie moja bajka”), oraz tych, których ona gorąco obchodzi. I tę aktywną połowę znów dzieli rów. Coraz głębszy. Dziś narasta wrażenie, że w grę wchodzi coś więcej niż tylko naturalna w każdej społeczności różnica doświadczeń, poglądów ideowych, politycznych czy ekonomicznych. Bo skoro żyjemy w tej samej rzeczywistości, to dlaczego tak radykalnie co innego widzimy? Dlaczego sąsiad, brat, kolega z pracy – często człowiek identycznie jak ja majętny i wykształcony – widzi minione 25 lat jako katastrofę i ruinę, gdy ja widzę postęp – nie bez potknięć, ale w sumie wręcz widowiskowy? Dlaczego jedni są przekonani o czasem aż nadmiernej wolności słowa, drudzy – że panował w tym względzie terror, prześladowania i zamykanie ust inaczej myślącym?
Dlaczego patrząc na tę samą telewizyjną transmisję nocnych obrad Sejmu, ja widzę wulgarną manifestację pychy „biało-czerwonej drużyny”, a trzydzieści kilka procent moich rodaków (tyle według sondaży dziś poparłoby PiS), w tym wielu rówieśników – nauczycieli, naukowców, inżynierów, sprzedawców – widzi jej imponującą jedność i skuteczność? Może różnimy się jakimiś fundamentalnymi właściwościami naszych umysłów? Może po prostu mamy inne mózgi? W najmniejszym stopniu nie chodzi tu o to, by wskazać, który jest lepszy, który gorszy; kto ma sensowniej, a kto mniej sensownie – by użyć kolokwializmu – poukładane w głowie. Rzecz w mechanizmach, które sprawiają, że będąc przedstawicielami tego samego gatunku, żyjąc w tym samy kraju i mając do dyspozycji te same dane, tak inaczej widzimy i myślimy.
Co w nas przesądzone
Od dziesięcioleci psychologia pochyla się nad tymi różnicami: dlaczego jedni patrzą na ogół na świat życzliwiej i optymistyczniej, inni – nieufnie i ponuro.