Złapcie go, jeśli potraficie
Złapcie go, jeśli potraficie. Grzegorz Ł., bezkarny oszust wekslowy
W sierpniu 2015 r. zetknął się z nim prezes potężnej firmy, czołówka świata biznesu w Polsce. Chciał zrobić przelew, a tu konto zablokowane. W banku usłyszał, że to na wniosek komornika Sądu Rejonowego Szczecin Prawobrzeże i Zachód. Dzwoni do komornika, że pomyłka. Żadna pomyłka – słyszy. Imię, nazwisko, PESEL się zgadzają. Nakaz zapłaty wystawił sąd w Wołowie na Dolnym Śląsku. A w nim lakonicznie: że na posiedzeniu niejawnym w dniu 26 maja 2015 r., na skutek pozwu wniesionego przez firmę P.I.S. Grzegorz Ł. z siedzibą w Katowicach nakazuje się pozwanemu, aby zapłacił za weksel 29 tys. 500 zł. O co chodzi?! Jaki weksel?! – pyta biznesmen. No jak to – tłumaczą – przecież były słane do niego pisma z sądu o sprawie, nakaz zapłaty i zawiadomienie o wszczęciu egzekucji. Dokąd słane? – pyta coraz bardziej zdenerwowany. Na jego adres podany w pozwie, w Poznaniu. – Ale ja nie mieszkam w Poznaniu!
Wyścig po pieniądze
Metoda przekrętu jest banalnie prosta. Okazuje się, że wystarczy na komputerze napisać pod słowem „weksel własny”: „za okazaniem zapłacę bez protestu za ten weksel 29 tys. 500 zł”. Niżej podrobić czyjś podpis, złożyć w sądzie (zawiadomienia idą na fikcyjny adres dłużnika), dostać z miejsca sądowy nakaz zapłaty i wysłać komornika po odbiór pieniędzy. Podpis nie musi być podobny do prawdziwego (tu nie był), bo sądy tego nie sprawdzają, dla nich jest ważne, czy weksel prawidłowo wypełniono. Taka prosta procedura miała w założeniu zabezpieczać wierzyciela, żeby szybko mógł uzyskać należne pieniądze. Okazuje się, że nienależne też.
To dobry patent na ludzi biznesu, bo ich PESEL widnieje w ogólnodostępnym rejestrze KRS. Do tego w przypadku prezesa wielkiej spółki, który ma pieniądze na rachunku, wiadomo, że egzekucja będzie szybka i skuteczna.