Od ponad 10 lat systematycznie rośnie liczba przypadków odmawiania przez rodziców zaszczepienia dziecka. Kalendarz takich obowiązkowych, bezpłatnych szczepień (czyli kiedy, w ilu dawkach i jakie konkretnie należy wykonać) zatwierdzają co roku – na podstawie rekomendacji ekspertów – Ministerstwo Zdrowia i Główny Inspektorat Sanitarny. Aktualna lista obejmuje preparaty chroniące przed 11 chorobami, a ostatnią dawkę szczepionek (przeciwko błonicy i tężcowi) młodzi ludzie powinni otrzymać jeszcze w 19. roku życia.
Co grozi rodzicom lub prawnym opiekunom za niezaszczepienie dziecka? Grzywna maksymalnie do 1,5 tys. zł (ale jeśli taka sytuacja się powtarza, to kary w sumie mogą sięgnąć nawet 50 tys. zł). Mimo to z roku na rok przybywa odmów: w 2002 r. odnotowano ich 2,2 tys., w 2004 r. – 3,5 tys., w 2012 r. – 5,3 tys., a w 2013 r. – 7,2 tys. Kiedy rok później znów pobity został „rekord” – dokładnie 12 361 takich przypadków – specjaliści zaczęli mówić o poważnym problemie.
Tymczasem w 2015 r. mamy kolejny spory skok. Według najnowszych i jeszcze nieopublikowanych danych, które otrzymaliśmy z Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego – Państwowego Zakładu Higieny, w ubiegłym roku odmów było już 16 689. W tym miejscu trzeba jednak poczynić istotne zastrzeżenie: nie należy mylić powyższych danych z liczbą niezaszczepionych dzieci. Rodzice mogą bowiem np. wielokrotnie odmawiać zaszczepienia jednego dziecka. Ile takich dzieci jest dokładnie w naszym kraju, nie wiadomo. Zapewne kilka tysięcy, co w zestawieniu z liczbą urodzeń wynoszącą ok. 380 tys. rocznie nie wygląda groźnie. Jednak po kilku latach nieuodpornionych będzie już kilkadziesiąt tysięcy dzieci, co może grozić wybuchem epidemii.
Dlatego w tej sprawie istotna jest – i, jak mówią eksperci, niebezpieczna – wyraźna tendencja: z roku na rok przybywa rodziców sprzeciwiających się szczepieniom.