Planszówki, tradycyjne kolorowanki i papier można by wyrzucić do kosza – a w zamian pobrać kilkadziesiąt najrozmaitszych aplikacji. Z rysikiem zamiast pędzla, kredki czy ołówka. Pieniędzy może w ten sposób zaoszczędzić się nie da (tablety nowej generacji odpowiednio dużo kosztują), ale miejsce już tak – bibelotów ubywa, a dziecko nie czuję się szczególnie stratne. Głównie dlatego, że nie ma prawa pamiętać czasów sprzed ery cyfrowej. O pokoleniach urodzonych w dobie technologicznego boomu mówi się nawet „cyfrowi tubylcy”, obsługi skomplikowanych urządzeń uczą się bowiem szybciej niż ich kilkukrotnie starsi rodzice, a nawet nieco starsze rodzeństwo.
Gadżety – jak się okazuje – zastępują też coraz częściej świeże powietrze. Trzy czwarte dzieci spędza na dworze mniej czasu niż… więźniowie – wynika z sondażu opublikowanego właśnie w Wielkiej Brytanii. Badanie przeprowadzono wśród 2 tys. rodziców dzieci w wieku 5–12 lat na zlecenie dużego koncernu chemicznego, prowadzącego kampanię „Dirt is Good” (w wolnym tłumaczeniu: Dobrze się pobrudzić).
Zanim więc zachęcono dzieci do zdrowego pobrudzenia rąk, sprawdzono, jak często zabierane są na spacer do parku czy lasu. Okazało się, że sporadycznie – podobne wycieczki zajmują nie więcej niż 60 minut dziennie. Jedna piąta dzieci w ogóle nie ma zwyczaju (ani ochoty) spędzać czasu na dworze. Przypomnijmy: więźniowie spędzają na zewnątrz obowiązkową godzinę każdego dnia (i brytyjscy, i polscy).
Badanie odnosi się co prawda do Wielkiej Brytanii, ale wnioski można śmiało rozszerzyć i na inne kraje – czas spędzany na zewnątrz faktycznie się skurczył. Z corocznych badań Health Behaviour in School-aged Children (HBSC) wynika, że polskie nastolatki są w ogonie pod względem aktywności fizycznej, mają też – już w młodym wieku – rozmaite dolegliwości fizyczne.