Społeczeństwo

Sztukmistrz z Ciechanowa

Jak „prawdziwy rabin z Hajfy” nabierał lokalnych włodarzy

Miły, skromny, cichy – mówią o nim ci, którzy go spotkali. Miał w ruchach coś wytwornego, dodają osoby z kręgu gminy żydowskiej. Miły, skromny, cichy – mówią o nim ci, którzy go spotkali. Miał w ruchach coś wytwornego, dodają osoby z kręgu gminy żydowskiej. Youtube
Dzięki wizerunkowi „prawdziwego rabina z Hajfy” zarabiał pieniądze i brylował wśród lokalnych elit. Mówili o nim: ciepły, charyzmatyczny, otwarty.
Nawet najwyżsi przedstawiciele gminy żydowskiej widzieli w nim człowieka rokującego na przyszłość.TVN/materiały prasowe Nawet najwyżsi przedstawiciele gminy żydowskiej widzieli w nim człowieka rokującego na przyszłość.

Jakub Ben Nistell sprawiał ludziom radość samą obecnością, potrafił stworzyć atmosferę miłości i zrozumienia w duchu ekumenicznym. W ostatnim etapie działalności nosił długie pejsy i chałat. Przesadnie przeciągał ostatnie sylaby słów (uważni twierdzą, że czasem mylił mu się akcent podlaski z żydowskim).

O sobie Ben Nistell nigdy nie mówił rabin, za to często Yakaav albo Jakob. Podpisywał się z dwoma „l” w nazwisku, po czym zmieniał wersję na „l” pojedyncze. Cała jego osobowość, mówią świadkowie, miała symptomy pewnego rozdwojenia. Nawet dzieci, z którymi rozmawiał, trochę go lubiły, a trochę się go bały.

Rabin rokujący

Pojawia się w Poznaniu w okolicach 2009 r. Przychodzi do tamtejszej gminy żydowskiej z propozycją współpracy. Chce poznać swoje korzenie, wrócić do tradycji żydowskiej. Jest człowiekiem o przeciętnie polskim wyglądzie, nie mówi po hebrajsku, jednak cechuje go silne postanowienie pójścia „w głąb duchowego życia”. Opowiada, że do Polski przybył z Hajfy. Łatwo zdobywa zaufanie.

Nawet najwyżsi przedstawiciele gminy żydowskiej widzą w nim człowieka rokującego na przyszłość. Alicja Kobus, przewodnicząca filii w Poznaniu, nie chce dziś na temat Ben Nistella mówić. Wcześniej twierdziła, że nigdy nie miała co do niego wątpliwości. Wydawał jej się wiarygodny ze względu na wygląd i wiedzę o obyczajach żydowskich. Kobus nie zażądała od niego dokumentów potwierdzających tożsamość. Gmina żydowska w Poznaniu liczy ok. 50 osób. Przydatne są każde ręce.

Ben Nistell zaczyna nosić pejsy, chałat, zapuszcza brodę. Proponuje gminie, że podzieli się ze społecznością swoimi umiejętnościami. Twierdzi, że jest kucharzem, więc zacznie gotować koszerne jedzenie.

Polityka 40.2016 (3079) z dnia 27.09.2016; Społeczeństwo; s. 38
Oryginalny tytuł tekstu: "Sztukmistrz z Ciechanowa"
Reklama