Na zdjęciu z 1931 roku widać eleganckiego mężczyznę siedzącego na prostym, białym krześle. Ubrany w jasny garnitur o lekko sportowym kroju, nogę zarzucił na nogę, na kolanach trzyma kapelusz, uśmiecha się trochę nieśmiało, jakby krępowała go obecność aparatu. Lewą ręką przygarnia kudłatego psa, za tło służy bajeczny ogród pełen maków, nagietków i chabrów. Krzesło wbija się w bujną trawę. Mężczyzna z portretu wygląda jak artysta, najpewniej malarz, który przed chwilą odszedł od sztalug, żeby odpocząć. A może jak podróżnik zmęczony zwiedzaniem jakiegoś gorącego kraju? Albrecht August Haselbach miał na tym zdjęciu prawie czterdzieści lat, w biznesie osiągnął już wszystko, teraz więc postanowił rozwijać swoje pasje. W życiu interesowały go dwie rzeczy: piwo i sztuka. To pierwsze produkował, w to drugie z powodzeniem inwestował.
Od browaru do zamku
Albrecht Haselbach pochodził z mieszczańskiej rodziny, z korzeniami w średniowiecznej Bawarii. Pradziadek Albrechta miał niewielki wyszynk, jednak w czasie wojen napoleońskich stracił cały majątek i wyemigrował na Śląsk. Jego syn a dziadek Albrechta wygrał w 1862 roku przetarg na browar zamkowy w Namysłowie, zaś 33 lata później dokupił do niego jeszcze zamek. Tak zaczęła się wielka śląska saga Haselbachów, których nazwisko wkrótce znane było również na innych kontynentach.
Średniowieczna warownia i browar nie tylko sąsiadowały ze sobą, ale łączyła je też podobna historia. Zamkowe piwo powstawało już w XIV wieku i, jak chce tradycja, podczas rozmów pokojowych pili je na dziedzińcu zamku Kazimierz Wielki i Karol IV Luksemburski. Takie opowieści pobudzały wyobraźnię Albrechta, któremu dziadek wpoił zainteresowanie przeszłością oraz podróżami.