Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Społeczeństwo

Obcy wyjęci z sieci

To młodzi najbardziej boją się uchodźców

Młodzież Wszechpolska w taki nietypowy sposób protestowała w Poznaniu przeciwko arabskim imigrantom. Młodzież Wszechpolska w taki nietypowy sposób protestowała w Poznaniu przeciwko arabskim imigrantom. Łukasz Cynalewski / Agencja Gazeta
Uchodźców najbardziej boją się najmłodsi Polacy. Ten lęk jest niezwykle zaraźliwy.
Z perspektywy internautów uchodźcy niemal zawsze są w tłumie, a przynajmniej w grupie.Yannis Behrakis/Reuters/Forum Z perspektywy internautów uchodźcy niemal zawsze są w tłumie, a przynajmniej w grupie.

Artykuł w wersji audio

Słowo uchodźca, które według wydanych słowników przez lata opisywało kogoś, kto „opuścił swój kraj, aby ratować życie lub uniknąć prześladowań”, właśnie zmienia znaczenie. Z oznaczającego ofiarę lub potencjalną ofiarę jakichś działań politycznych lub zbrojnych staje się terminem dotyczącym kogoś, kto jest (lub może być) niebezpieczny, agresywny, nieobliczalny. Konfliktowy, niszczący i okrutny. Ten nowy sens wygrywa, przejmuje główne znaczenie starego słowa.

Takie wnioski płyną z niedawno ukończonej pracy Katarzyny Kucharskiej, która w ramach seminarium magisterskiego pod kierunkiem językoznawczyni dr hab. Katarzyny Kłosińskiej z Uniwersytetu Warszawskiego przeanalizowała wypowiedzi z użyciem słowa uchodźca na forach internetowych.

Kucharska śledziła fora internetowe i komentarze pozostawiane pod artykułami w serwisach Gazeta.pl, Fronda.pl, wSieci.pl, Krytykapolityczna.pl. Zakładała, że odbiorcy wybranych mediów różnią się między sobą i że znajdzie to odbicie w dyskusjach. Mimo regularnego przeglądania wpisów od połowy 2015 do połowy 2016 r. autorce pracy „Leksem uchodźca w języku polskim” udało się jednak wychwycić ledwie pojedyncze wypowiedzi o charakterze neutralnym lub też nienachalnie pozytywnym. Na przykład takie: „A uchodźcom z Syrii serdecznie współczuję”.

Poza tym te „dyskusje” polegają na wymianie argumentów między osobami, które zgadzają się ze sobą w niechęci do uchodźców. Odosobnione były opinie, że należałoby im pomóc, nawet pod artykułami w serwisie Gazeta.pl, zwykle skupiającymi się na dramatach uchodźców. Na stronie Krytykapolityczna.pl komentarzy pod tekstami na ten temat w ogóle jest mało – relacjonuje polonistka. Jeśli nawet pojawiają się wpisy, które mogą się wydawać motywowane empatią („uciekający przed śmiercią biedacy”, „biedni uciekinierzy”), szybko okazuje się, że wygłaszane są z pozycji litości, z nutą wyższości „białego pana”, a najczęściej – ironicznie: „Tacy biedni przychodźcy którzy są w wieku poborowym lub topią własne dzieci żeby dostać się do wygodnego życia za wszelką cenę...”.

Słowo uchodźca bywa też w komentarzach brane w cudzysłów, jakby uznawane za nieadekwatne do sytuacji – wedle poglądu, że ci, którzy są nazywani uchodźcami, wcale nimi nie są, a tylko podszywają się pod nich. Jak zauważa Kucharska, negatywne skojarzenia stają się tak silne, że autorzy, którzy chcą użyć rzeczownika uchodźca w sposób neutralny, opatrują go przymiotnikami – „wojenny” lub „syryjski”, który ma znaczyć tyle co „prawdziwy”.

Fala, co nie ma litości

Język opisujący uchodźców wyraziście odzwierciedlają synonimy. Najpowszechniejszy to „emigrant”, który można uznać za dość adekwatny, poza tym, że w swoim znaczeniu nie uwzględnia przymusu pchającego do opuszczenia własnego kraju. A oto inne, najczęstsze: „byczki”, „byki”, „samce”, „wypasieni”, „roszczeniowi”, „dziecioroby”. Co ciekawe, internauci używają pojęcia „uchodźcy” tylko w odniesieniu do mężczyzn, jednocześnie prawie nie wspominają o uchodźczyniach. Przy tym obawy przed gwałtami zwykle (prawie wyłącznie) formułują komentatorzy – mężczyźni.

Z perspektywy internautów uchodźcy niemal zawsze są w tłumie, a przynajmniej w grupie. W zetknięciu ze zbiorowością łatwiej pominąć pierwiastek ludzki tworzących ją członków i pozwalać sobie na negatywne sądy i oceny. Jednocześnie członek nieokreślonej zbiorowości sam też jest nieokreślony, czyli obcy. Uchodźców określa się więc słowami: „ten tłum”, „takie grupy”, „napływająca masa ludzi”, „żądający, krzyczący chłopi”, „obce dzikusy”, „dzikie plemię”, a nade wszystko „fala” – część żywiołu, który niesie zagrożenie i który należy powstrzymać.

Odczłowieczonych i uprzedmiotowionych uchodźców, poza „powstrzymaniem”, należy „osadzać” lub „gdzieś wysłać” („do Rosji” – komentarz z Gazeta.pl). Osobna, liczna – i poniekąd oczywista – kategoria wpisów to te, które utożsamiają uchodźców z terrorystami, niejako przelewając w to słowo wszelkie odcienie znaczeń związane z niszczeniem i „wzbudzaniem strachu”.

Rodzący się właśnie stereotyp uchodźcy nasuwa skojarzenie ze stereotypem Turka, utrwalonym w licznych przysłowiach i powiedzeniach w rodzaju: „Jak świat światem, nie będzie Turek Polakowi bratem” czy „Nad Turki i Tatary nie ma gorszej wiary”. Choć sentencje z tego gatunku nie są dziś często używane, ujawniają najwidoczniej dobrze zakorzenioną skłonność do postrzegania mieszkańców Bliskiego Wschodu w sposób podobny do dzisiejszych wyobrażeń uchodźców z krajów arabskich – jako agresywnych, kłamliwych, silnych, leniwych, sprytnych, „niekatolików”. Inna narzucająca się analogia to los słowa „Rumun”, które w następstwie pojawienia się w Polsce widocznej grupy rumuńskich Romów kilkanaście lat temu zaczęło być używane w znaczeniu „biedak”, „żebrak”.

W dyskusjach internetowych bierze udział tylko część społeczeństwa, więc perspektywy użytkowników forów rzecz jasna nie można automatycznie przypisywać wszystkim Polakom. Jednak zdegradowane znaczenie słowa „uchodźca” wchodzi do potocznego obiegu. A internet odgrywa bardziej paradoksalną rolę w kształtowaniu postaw wobec uchodźców, niż mogłoby się wydawać. Świadczą o tym także wyniki innych badań, opublikowanych kilka tygodni temu przez Stowarzyszenie Interwencji Prawnej.

Otoczka rozpaczy

Jeszcze w maju 2015 r. w sondażach CBOS szczególnie niechętne przyjmowaniu przymusowych migrantów okazywały się osoby starsze, słabiej wykształcone i gorzej oceniające swoją sytuację finansową. W późniejszych badaniach niechęć wobec uchodźców stała się domeną ludzi między 18. a 34. rokiem życia. Większość z nich uważa, że Polska nie powinna przyjmować uchodźców rozumianych jako uciekinierzy z krajów objętych konfliktami zbrojnymi, zwłaszcza jeśli pochodzą z Bliskiego Wschodu i Afryki.

Co takiego się stało? Odpowiedzi szukały dr Dorota Hall z Instytutu Filozofii i Socjologii PAN, wiceprezeska Międzynarodowego Stowarzyszenia Badań nad Religią w Europie Środkowo-Wschodniej, oraz Agnieszka Mikulska-Jolles, specjalistka od problematyki migracji z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. Efektem tych prac jest raport „Uprzedzenia, strach czy niewiedza? Młodzi Polacy o powodach niechęci do przyjmowania uchodźców”.

Na jego potrzeby przeprowadzono 60 godzinnych wywiadów z mieszkańcami Warszawy, Łodzi i Pruszkowa, w wieku od 18 do 30 lat. Byli to kibice i kibicki piłki nożnej, bywalcy Marszów Niepodległości, działacze ONR, ale też m.in. fani hip-hopu, zdeklarowany gej, osoba niepełnosprawna. Studenci, uczniowie, pracujący, absolwenci uczelni wyższych. Większość głosowała na partie prawicowe, ale nie brakło zwolenników PO, Nowoczesnej, partii Razem i Zjednoczonej Lewicy. Wszystkich łączyło to, że na pytanie, czy Polska powinna przyjmować uchodźców z krajów objętych konfliktami zbrojnymi, odpowiadali „nie”.

Niemal wszyscy tłumaczyli, że chodzi o uniknięcie realnego zagrożenia. „Zaczną się kradzieże, zaczną się masowe gwałty, porywanie, dla okupu i nie tylko” – obawia się 22-letnia fryzjerka. „Będą po prostu nas mordować” – przewiduje 18-letni uczeń technikum. Nawet jeśli przyznawali, że nie są w stanie dokładnie uzasadnić swojego lęku, winę za to przerzucali na samych uchodźców: „Nie wiemy, czego się boimy, bo oni są zdolni do totalnie wszystkiego. Jakby byli jacyś bardziej przewidywalni, to mogłabym powiedzieć, czego się boję” – wyjaśnia 29-letnia sprzedawczyni. Z drugiej strony dopytywani wyciągali także nieco przewrotny argument związany z zagrożeniem dla bezpieczeństwa samych uchodźców ze strony ksenofobicznych Polaków: „Tacy ludzie są napadani często, więc ja jestem nawet przeciw, no, bo się boję o takich ludzi” – argumentuje 24-letnia studentka.

Innym motywem, podnoszonym równie często, jest, jak to nazywano, socjal, czyli zasiłki. Zdaniem badanych osoby, które masowo docierają do Europy, wcale nie są biedne, o czym świadczyć mają zwłaszcza ich ubrania i sprzęt elektroniczny. Z chwilą osiedlenia w Polsce – według pytanych – otrzymają zaś pomoc finansową umożliwiającą komfortowe życie bez pracy: „Dostają, na dzień dobry, zasiłek na tyle wysoki, że ja po prostu mógłbym tylko pomarzyć” – narzeka 26-letni pracownik sklepu. Rozmówcom i rozmówczyniom nie daje też spokoju perspektywa zagrożenia cywilizacyjnego, które w ten czy inny sposób podkopie europejską tożsamość. „To jest zwykła inwazja moim zdaniem. Tylko właśnie pod otoczką rozpaczy i ucieczki przed wojną” – wyznaje 23-letni kucharz. „Chcą narzucić Europie prawo szariatu. Uważają, że islam będzie główną religią w Europie. I to niekoniecznie, jak oni to mówią, dzięki broni, tylko dzięki brzuchom swoich kobiet” – ocenia 23-letnia studentka.

Młody, co nie ma pewności

Autorki raportu SIP interesowało, skąd rozmówcy i rozmówczynie czerpią wiedzę na temat uchodźców. Powoływali się ogólnie na internet, przede wszystkim Facebooka, rozmaite memy, zdjęcia, blogi oraz filmiki dostępne w serwisie YouTube. Prasie, radiu i telewizji zarzucają, że są sterowane przez polityków, a ponadto rządzi nimi poprawność polityczna, która zaciemnia przekaz. Internet uznawali więc za źródło bardziej wiarygodne, przede wszystkim w tej mierze, w jakiej dopuszcza on do głosu zwykłych ludzi, którzy z pierwszej ręki relacjonują zdarzenia albo bez skrępowania mówią o swoich emocjach.

Głębsze rozmowy ujawniały jednak, że domniemany pluralizm informacji jest iluzoryczny. Bo jeśli pierwszym przystankiem w internecie jest dla użytkowników Facebook, gdzie mają znajomych o podobnych poglądach, to ci znajomi przekierowują ich do zgodnych z ich wizjami rzeczywistości źródeł – stron internetowych czy blogów (nawet ci, którzy starają się szukać informacji w źródłach bardziej różnorodnych, część z nich z miejsca dyskredytują).

Na podobnej zasadzie oddziałują zresztą także najpopularniejsze wyszukiwarki internetowe, automatycznie proponując użytkownikom treści podobne do tych już oglądanych. Prawdopodobnie ten właśnie mechanizm nasilił ksenofobiczne nastroje wśród młodych w ciągu minionego roku. Czytając informacje na temat aktów terrorystycznych w ostatnich miesiącach, dostawali niejako w pakiecie kolejne materiały podobnej treści, co tworzyło wrażenie, że takie zdarzenia są częstsze i bliższe niż faktycznie, i wzmagało lęk oraz postawy antyuchodźcze najmłodszych dorosłych. Żadne inne pokolenie nie korzysta z internetu tak często jak oni.

Z drugiej strony – jak zauważają badaczki – w zetknięciu z niezwykle rozległymi zasobami informacji dostępnymi w sieci użytkownicy doznają poczucia zagubienia, a w konsekwencji – rezygnują z prób kształtowania i forsowania własnego światopoglądu. Kontakt z oceanem danych i poglądów zmusza do dystansu wobec jakichkolwiek przekonań, nawet własnych: „Chyba cała moja wiedza bierze się tylko i wyłącznie z mediów. Więc to może też jest trochę zakłamane, a może nie, nie wiem” – zastanawia się 26-letni sprzedawca samochodów. Sprzeciw niektórych pytanych wobec przyjazdu uchodźców do Polski może być świadectwem nie jakiejś mobilizacji, lecz właśnie braku pewności co do wiarygodności jakichkolwiek informacji – skoro nic nie jest pewne, to lepiej niczego nie zmieniać – i nie przyjmować uchodźców. Autorki raportu przypuszczają, że tak motywowany opór może być znacznie bardziej rozpowszechniony – mógł między innymi leżeć u podstaw wycofania i licznych odmów udziału w badaniach, z jakimi stykał się prowadzący je zespół. Powszechne korzystanie przez młodych z internetu, z założenia skracającego przecież dystans między ludźmi, wydaje się paradoksalnie jednym z najistotniejszych powodów kształtujących ich niechęć wobec uchodźców.

Polityka 44.2016 (3083) z dnia 25.10.2016; Społeczeństwo; s. 35
Oryginalny tytuł tekstu: "Obcy wyjęci z sieci"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Ja My Oni

Jak dotować dorosłe dzieci? Pięć przykazań

Pięć przykazań dla rodziców, którzy chcą i mogą wesprzeć dorosłe dzieci (i dla dzieci, które wsparcie przyjmują).

Anna Dąbrowska
03.02.2015
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną