Po sześciu latach zmagań z wymiarem sprawiedliwości Fundacja Noga w Łapę – Razem idziemy przez świat odniosła spektakularny sukces.
Fundacja walczyła o zaprzestanie dręczenia żywych karpi, przetrzymywanych przez sprzedawców bez wody, w skrzynkach i transportowanych w foliowych reklamówkach, bez wody, a nawet powietrza.
Duszenie karpi to forma znęcania się nad nimi
Fundacja – w przekonaniu, że takie traktowanie ryb, kręgowców, narusza zapisy ustawy o ochronie zwierząt – jest przedmiotowym traktowaniem ryb, dręczeniem ich poprzez pozbawianie możliwości oddychania. Po prostu fundowanie im śmierci przez uduszenie. Nic to nie ma wspólnego z humanitarnym traktowaniem istot żywych.
Karp wprawdzie nie wydaje głosu, nie jest w stanie wyrazić tego, co odczuwa, nie jest też w stanie się bronić, nie gryzie, nie kopie, nie ucieka. Ale wystarczy spojrzeć na jego rozpaczliwie otwarty pysk, łykający powietrze czy oczy, w których odbija się cierpienie. Argument, że i tak przecież trafi na stół, jest nieznośny. Karpie hoduje się w określonym celu, mają trafić na świąteczny stół, ale czy trzeba zadawać im niepotrzebnie ból?
Prokuratura dwukrotnie umarzała doniesienie o popełnieniu przestępstwa, o czym zawiadamiała Fundacja Noga w Łapę. Jednak prokuratura znamion przestępstwa i naruszenia ustawy nie dostrzegała.
Fundacja wystąpiła do sądu z subsydialnym aktem oskarżenia, ale zarówno Sąd I instancji, jak i Sąd odwoławczy uznały, że do przestępstwa nie doszło, bo karpie mogą prowadzić wymianę gazową przez skórę, a wkładanie, pakowanie ryb do reklamówek nie wypełnia znamion przestępstwa, bo dzieje się na życzenie klientów, którzy tę formę wybierają. Słowem – wyśmiano się z argumentu, że takie formy traktowania ryb to znęcanie się nad nimi.