To nie jest kraj dla kobiet
Sytuacja kobiet w Polsce pozostawia wiele do życzenia
Za wypowiedzeniem konwencji antyprzemocowej przez Polskę opowiedziała się minister pracy Elżbieta Rafalska. Jej zdaniem prawo polskie jest – i będzie – wystarczające, więc nie musimy sygnować treści tak wątpliwych jak konwencja. W podobnym tonie wypowiadali się wcześniej prezydent i premier.
Tymczasem badania Instytutu Wymiaru Sprawiedliwości, przeprowadzone przez prof. Beatę Gruszczyńską, pokazują, że skala przemocy wobec kobiet w Polsce rośnie. W ciągu tygodnia zabijane są przez swoich oprawców średnio trzy kobiety, a każdego roku przemocy fizycznej lub seksualnej doświadcza od 700 tys. do miliona Polek. Zwłaszcza z dala od wielkich miast dzieje się to przy kompletnej bierności organów ścigania. – Około 100 tys. Niebieskich Kart, wydanych w Polsce, potwierdza istnienie przemocy, ale tylko co trzeci przypadek policja uznaje za znęcanie się nad członkiem rodziny, a przed sądem staje zaledwie co szósty sprawca. W ponad 80 proc. zapadają jednak wyroki w zawieszeniu – mówi Anita Kucharska-Dziedzic, która stworzyła lubuskie Stowarzyszenie na rzecz Kobiet – Ofiar Przemocy BAB-a.
Państwo oczywiście przemocy wobec kobiet nie pochwala, jednak instytucje, podobne do tej, jaką zarządza Anita Kucharska-Dziedzic, od wyborów wygranych przez PiS borykają się z coraz większymi kłopotami finansowymi. Konwencję antyprzemocową, która zobowiązuje państwa do wprowadzenia kompleksowych rozwiązań, od dawna ostro krytykowali prawicowi politycy i kościelni hierarchowie – głównie za sformułowanie, że przemoc może mieć swoje korzenie w kulturze, obyczajach, religii, tradycji. I może przybierać formy daleko odbiegające od „normalnego” domowego pobicia.