Artur Sapala, szef rady rodziców w Szkole Podstawowej nr 1 w Kielcach opowiada: – Od września nasza podstawówka ma się przenieść do gmachu wygaszanego gimnazjum. Pierwszaki będą się uczyć razem z 14- i 15-latkami. Tak proponują władze miasta.
– Nie mam pojęcia, gdzie będzie dalej uczyć się młodsza córka – czy po szóstej klasie zostanie w tej samej szkole? Bo może pojedyncze dzieci z różnych klas będą wyrywane do budynku gimnazjum według nowej rejonizacji – martwi się Elżbieta, matka piątoklasistki i gimnazjalistki z Wawra.
– Moje dziecko dostało się do bardzo dobrego gimnazjum. Chciałabym, żeby skończyło szkołę na takim poziomie, na jakim była, gdy ją zaczęło – tłumaczy Iwona Gołaś, matka gimnazjalnej pierwszoklasistki, zaangażowana w walkę o przyszłość lubelskiego Gimnazjum nr 9.
Lista pytań
W zamyśle twórców nowego prawa oświatowego dzieci dzięki niemu miały być dłużej „bezpieczne”, „w swoim środowisku”, „pod opieką znających je nauczycieli”. Niezależnie od tego, czy założenia MEN do kogoś trafiały czy nie, na podstawowym organizacyjnym poziomie już widać, że tak się one mają do rzeczywistości, jak wizualizacje przedstawiane przez deweloperów do faktycznego wyglądu oddawanych osiedli.
Muszą się z tym zmierzyć i dzieci, i ich rodzice – zwłaszcza tuż przed kolejnymi progami edukacji. W przypadku najmłodszych, przyszłorocznych przedszkolaków często nie wiadomo, gdzie to „swoje środowisko” będą w ogóle tworzyć – i czy na pewno będzie ono dla nich bezpieczne i komfortowe. Bo gminy od września muszą zorganizować w przedszkolach miejsca już dla wszystkich chętnych.