Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Społeczeństwo

Tabletki ellaOne tylko na receptę. Rząd nie odrobił lekcji, czym naprawdę jest antykoncepcja awaryjna

Annabelle Shemer / Flickr CC by 2.0
Jeśli załamujemy w Polsce ręce nad brakiem edukacji seksualnej oraz katastrofalną wiedzą o zdrowiu seksualnym, to pierwszymi ofiarami niedoinformowania są pracownicy Ministerstwa Zdrowia.

Rząd przyjął projekt ustawy zakazujący sprzedaży bez recepty pigułek stosowanych przy tzw. antykoncepcji awaryjnej. Zgodnie z tym projektem pigułki „dzień po” – czyli ellaOne – będzie można kupić tylko po wizycie u lekarza i otrzymaniu od niego recepty.

Już od dawna minister zdrowia Konstanty Radziwiłł zapowiadał zmianę przepisów (obowiązujących od 2015 r.), nazywając swoją światłą decyzję „przywracaniem porządku”. Na stronie internetowej ministerstwa można przeczytać, że chodzi o „doregulowanie”, a „ściślejsza kontrola lekarska ma na celu zapewnienie pacjentom maksymalnego bezpieczeństwa farmakoterapii”.

EllaOne wykupują tylko nastolatki?

Myślę, że troska urzędników powinna dotyczyć akurat w tym wypadku pacjentek, ale nie czepiajmy się zaimków osobowych. W dalszej części ministerialnego wywodu autor informacji twierdzi, że „obecnie już bardzo młode osoby (nawet po 15. roku życia) mogą bez kontroli lekarskiej kupić i stosować ten środek”, wierząc, zdaje się, jakimś bredniom, że to kilkunastoletni chłopcy robią w konia aptekarzy, wykupują ellaOne i na przerwach wrzucają je koleżankom do herbaty.

Jeśli załamujemy w Polsce ręce nad brakiem edukacji seksualnej oraz katastrofalną wiedzą o zdrowiu seksualnym, to pierwszymi ofiarami niedoinformowania są właśnie pracownicy Ministerstwa Zdrowia oraz decydenci. Nie odrobili lekcji, czym naprawdę jest ellaOne, komu może się przydać i w jakich sytuacjach.

Mam wrażenie, że to w

  • antykoncepcja
  • ciąża
  • Reklama