Otwieram sztywną okładkę, z rzeźbiarskim torsem dziewczyny ostrzyżonej na Christophera Robina. Na Krzysia z „Kubusia Puchatka”. Szczupła twarz, długi nosek, broda wsparta na wierzchu dłoni. Autorka: Ewa Adamska. Tytuł: „Wiersze, wersy, wersety”. Wydawcy: Ireneusz Adamski i Elżbieta Staniszewska. Jak się okaże: stryj i mama Ewy.
W środku, pod fotografią nastolatki w niebieskiej bluzce, patrzącej z ukosa w obiektyw, przytrzymującej niespokojne włosy, są daty: 1990–2005. Piętnaście lat? Co się stało? Kim była?
Na stronie internetowej Gimnazjum Katolickiego w Radomiu do dziś jest nekrolog:
Śp. Ewa Anna Adamska
Wieczny odpoczynek racz jej dać Panie...
5 sierpnia 2005 roku – w wyniku tragicznego wypadku zmarła w Bułgarii Ewa Anna Adamska, pełna wdzięku, prostoty i mądrości...
Potem jest mowa o urnie z prochami, przeniesionej z kościoła na cmentarz przy Limanowskiego. Przy ulicy, na której mieszkała.
„W miejscowości Złote Piaski, w Bułgarii, 24 lipca 2005 roku – pisze we „Wspomnieniach”, w przedmowie do „Wierszy” Elżbieta Staniszewska, mama poetki – Ewa została potrącona przez samochód i była w stanie śmierci klinicznej. Pojechałam do niej i pomagałam jej odejść, a ona pomagała mi pozostać pośród żywych. W Warnie, na OIOM-ie, patrząc na monitor wskazujący pracę serca Ewy, przypomniałam sobie, jak usłyszałam je po raz pierwszy, gdy byłam w ciąży...”. I dalej: „Żegnając się ze mną przed wyjazdem do Warny, powiedziała: »Jak ty sobie beze mnie poradzisz? Tylko nie rycz«. Potem powtórzyła to w SMS-ie...”.
Czy piętnastolatka mogła wiedzieć, że umrze? Nie była chora.
*
Mama Ewy jest rzeźbiarką.