Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Społeczeństwo

Ze sobą na sam

Dlaczego tak wstydzimy się czegoś, co robią prawie wszyscy?

Onanizm stanowi temat tabu nawet w domach, w których rodzice rozmawiają z dziećmi otwarcie o seksie. Dlatego nastolatki czerpią wiedzę z Internetu lub od rówieśników. Onanizm stanowi temat tabu nawet w domach, w których rodzice rozmawiają z dziećmi otwarcie o seksie. Dlatego nastolatki czerpią wiedzę z Internetu lub od rówieśników. Imani Clovis / StockSnap.io
W najnowszej edycji powszechnych badań w USA National Survey of ­Sexual Health do masturbacji przyznało się 92 proc. amerykańskich młodzieńców w wieku 20–24 lat oraz 72 proc. ich rówieśniczek.

[Tekst został opublikowany 26 września 2012 roku w „Ja My Oni. Poradniku Psychologicznym Polityki”.]

Oto niektóre ze skutków ubocznych masturbacji wymieniane przez jej krytyków jeszcze w XIX w.: *Praktyka masturbacji ułatwia wkroczenie na ścieżkę sodomii; *Mężczyźni ryzykują utratę 33 gramów nasienia, co stanowi ekwiwalent prawie półtora litra krwi; *Kobiety w wyniku masturbacji tracą fluidy waginalne. Zapadają przez to na histerię i żółtaczkę. Grożą im również: zaburzenia cyklu miesięcznego, ataki padaczkowe i mimowolne moczenie oraz nieczystość mowy.

Wina i wstyd

Masturbacja to naprawdę zjawisko powszechne. Człowiek nie jest jedynym gatunkiem ssaków, który się masturbuje. Oddają się jej również: psy, koty, byki, ryjówki, szczury, chomiki, jelenie, większość prymatów, a nawet wieloryby.

W najnowszej edycji powszechnych badań w USA National Survey of ­Sexual Health do jej uprawiania przyznało się 92 proc. amerykańskich młodzieńców w wieku 20–24 lat oraz 72 proc. ich rówieśniczek. Jaki odsetek z nich cierpi z powodu odczuwanego wstydu i obniżonego poczucia własnej wartości? Nie wiadomo. Same pytania o masturbację w ramach badań nieodmiennie wywołują u uczestników duży niepokój. Badania z wykorzystaniem wariografu wykazały, że właśnie w tym aspekcie najczęściej kłamią. Pewien uczestnik projektu dr Christiny E. Kastle, opisanego przed rokiem na łamach „Archives of ­Sexual Behavior”, wyznał: „Jeśli rozmawiałbym z przyjaciółmi i zeszłoby na temat masturbacji, zaprzeczyłbym, że to robię, i potępiłbym taką praktykę, pomimo że robię to bardzo często. Masturbuję się w ukryciu albo późno w nocy, kiedy już wszyscy śpią”.

Onanizm stanowi temat tabu nawet w domach, w których rodzice rozmawiają z dziećmi otwarcie o seksie. Dlatego nastolatki czerpią wiedzę z Internetu lub od rówieśników.

Stygmat wciąż spoczywa na masturbacji po części również dlatego, że nie służy ona reprodukcji, co nie podoba się wiodącym religiom.

Poczucie winy związane z masturbacją, zdaniem seksuologa i historyka Thomasa W. Laqueura, rozprzestrzeniać się zaczęło w momencie opublikowania (1710 r.) anonimowego traktatu „Onania albo haniebny czyn autopolucji i jego wszystkie przerażające konsekwencje dla obu płci, z duchowymi i medycznymi poradami dla tych, którzy już się skrzywdzili tym wstrętnym zwyczajem”. Jeszcze nie tak dawno, bo pod koniec XX w., głośne mówienie o potencjalnych korzyściach masturbacji groziło poważnymi sankcjami. W 1994 r. Bill Clinton uległ politycznym naciskom i zdecydował o usunięciu dr Joycelyn Elders ze stanowiska zwierzchnika publicznej opieki zdrowotnej w USA, po tym, jak w trakcie konferencji ONZ powiedziała, że „masturbacja stanowi element ludzkiej seksualności i być może powinno uczyć się o niej w szkołach”. Cóż, poglądy Joycelyn Elders były na ówczesne czasy zbyt postępowe. Niestety, takimi pozostają do dziś. Wystarczy rzucić okiem na dyskusje prowadzone przez użytkowników forum onanizm.pl – nasycone są poczuciem winy i wstydu. Użytkownicy gardzą sobą, dlatego że się masturbują. Nie mogą tego faktu zaakceptować i pragną totalnej abstynencji.

Na zdrowie!

Już w 1897 r. Havelock Ellis ośmielił się twierdzić, iż seks rekreacyjny jest korzystny dla zdrowia kobiet i mężczyzn w takim samym stopniu jak seks reprodukcyjny. Śmiała jak na owe czasy hipoteza posiada obecnie naukową podbudowę. Wyniki badań przedstawione w 1982 r. przez prof. socjologii medycznej Erdmana B. Palmore’a przemawiają za tym, że wysoka częstotliwość stosunków płciowych dodatnio koreluje z długością życia mężczyzn. Zwiększenie długowieczności pań również jest możliwe dzięki łóżkowym figlom. Dla nich nie liczy się jednak ilość, ale jakość. Powyższą prawidłowość doskonale ilustruje prześmiewcza grafika, przedstawiająca leżącego mężczyznę (rozkoszującego się błogostanem), który pyta siedzącą na skraju łóżka kobietę: możemy to kiedyś jeszcze powtórzyć? Ta z niezbyt szczęśliwą miną odpowiada: Powtórzyć czy poprawić?

Jedna z mądrości ludowych głosi: jeśli chcesz, żeby coś było dobrze zrobione, zrób to sam. Według innej: narząd nieużywany zanika. Masturbacja może stanowić odpowiedź na oba porzekadła. Badacze przypuszczają, że integralność morfodynamiczna mięśni gładkich narządów płciowych utrzymywana jest dzięki zwiększaniu w wyniku podniecenia i orgazmu przepływu krwi. Proces ten może być wyzwalany u mężczyzn i kobiet poprzez stosunek seksualny lub masturbację. Dodatkowo, organizmy przedstawicieli obojga płci o newralgiczne narządy troszczą się same – podczas snu. Mężczyznom pomagają nocne erekcje i zmazy, a kobietom służy faza snu REM, podczas której następuje cykliczny wzrost przepływu krwi w łechtaczce oraz waginie.

Niektórzy seksuolodzy promują masturbację jako środek poprawy jakości życia erotycznego. Szczególnie polecają onanizowanie się paniom – jako sposób na zrozumienie indywidualnych preferencji seksualnych i poznawanie swojego ciała, w tym genitaliów. (Wiele dorosłych kobiet nigdy nie przygląda się własnym genitaliom, uważając je za nieestetyczne). Masturbacja polecana jest ponadto przez seksuologów w terapii niektórych zaburzeń seksualnych, np. przedwczesnego wytrysku u mężczyzn lub anorgazmii u kobiet.

Samozaspokojenie pomaga kobietom w walce z dolegliwościami menstruacyjnymi. Aż 43 z 382 uczestniczek słynnych badań Williama H. Mastersa i Virginii E. Johnson z 1966 r. przyznało, że dzięki masturbacji pozbywa się dolegliwości charakterystycznych dla bolesnego miesiączkowania. Kobiety deklarowały, iż orgazm uzyskany w ten sposób powoduje zwiększenie przepływu krwi oraz zmniejszenie bólu w podbrzuszu i okolicach krzyżowych. Badania laboratoryjne potwierdzają skuteczność opisanego przez nie sposobu. Podczas obserwacji z wykorzystaniem wziernika pochwowego zauważono, że w końcowej fazie orgazmu dochodzi do wytrysku płynu menstruacyjnego z ujścia kanału szyjki macicy. Dr Carol Rinkleib Ellison, psycholog medyczny z Uniwersytetu Kalifornia w San Francisco, na łamach swojej książki „Women’s Sexualities” przytacza wyniki ankiety przeprowadzonej na próbie 1900 Amerykanek. Aż 9 proc. z nich zadeklarowało, że w ciągu ostatnich 3 miesięcy masturbowało się w celu uzyskania ulgi podczas bolesnej miesiączki.

Panom częste wytryski za młodu mogą pomóc w uniknięciu raka prostaty w późniejszym wieku. Choć początkowo badacze zakładali, że częstsze ejakulacje sprzyjają rozwojowi choroby nowotworowej, okazało się, że byli w błędzie. W 2002 r. przeanalizowano dane dotyczące grupy mężczyzn w wieku nieprzekraczającym 70 lat. Okazało się, że ci, którzy mogli poszczycić się większą liczbą wytrysków pomiędzy 3 a 5 dekadą swojego życia, rzadziej zapadali w późniejszym wieku na raka prostaty niż ich rzadziej ejakulujący koledzy. Z analizy w 2004 r. na imponującej próbie 29 tys. amerykańskich mężczyzn w wieku 40–81 lat również wynika, że wysoka częstotliwość wytrysków wiąże się z obniżonym ryzykiem zachorowania na raka prostaty – niezależnie od tego, czy ejakulacje są wynikiem stosunku z partnerką, czy igraszek z samym sobą.

Paradoksalnie, okazuje się, że dokonywanie regularnych przetasowań w obrębie posiadanej populacji plemników może być korzystne również z punktu widzenia reprodukcji. Z badań wynika, że brak wytrysku przez 5–18 dni przekłada się na spadek jakości oraz ilości spermy. Zatem zarówno masturbacja, jak i zmazy nocne mogą stanowić mechanizmy gwarantujące utrzymanie zastępów plemników o najwyższej jakości.

Masturbacja może być również korzystna dla męskiego układu odpornościowego. Haake wraz ze współpracownikami odkryli, że w wyniku podniecenia spowodowanego masturbacją oraz orgazmu osiągniętego na jej drodze liczba określonego typu leukocytów, czyli naturalnych zabójców, zaangażowanych w eliminowanie komórek nowotworowych oraz wirusów, wzrasta. Zatem wbrew XVIII-wiecznym obawom masturbacja nie upośledza systemu odpornościowego. Wręcz przeciwnie, poprawia sprawność jego działania – przynajmniej u mężczyzn. Analogiczne badania nie były jeszcze prowadzone na kobietach. A szkoda. Damski orgazm jest wszak ciekawszy od męskiego, bo może być osiągany dzięki stymulacji większej liczby struktur.

Wibrowanie osobno i razem

Z danych przedstawionych przez Alfreda Kinseya w 1953 r. na łamach książki „Sexual Behavior in the Human Female” wynika, że w owym czasie z wibratora korzystał niecały procent Amerykanek. Dziś sytuacja jest diametralnie różna, ale też dostępność erotycznych zabawek znacznie wzrosła. Wyniki najnowszych badań przeprowadzonych przez zespół naukowców z Center for Sexual Health Promotion Uniwersytetu Indiana w 2008 r. mówią, że co druga współczesna Amerykanka przynajmniej raz w życiu skorzystała z wibratora! Kobiety, które używały wibratorów częściej, wykonywały też badania profilaktyczne u ginekologów oraz dokonywały autodiagnostyki genitaliów. Korzystanie z tego gadżetu wiązało się ze znaczącą poprawą funkcjonowania seksualnego kobiet we wszystkich obszarach tzw. skali FSFI (Female Sexual Function Inventory): pożądania, pobudzenia, nawilżenia, orgazmu, ogólnej sprawności seksualnej.

46 proc. użytkowniczek wibratora stosowało go podczas masturbacji solowej, 41 proc. podczas gry wstępnej z partnerem, a 37 proc. również w czasie stosunku. 71,5 proc. korzystających z wibratora nie zadeklarowało żadnych efektów ubocznych takiej zabawy. Pozostałe uskarżały się m.in. na stany zapalne lub tymczasowe podrażnienie narządów (co nie dziwi, skoro kobiety przyznawały, iż nie czyszczą wibratora).

Nie mniej ciekawe są wyniki badań przeprowadzonych przez dr. Michaela Reece’a i współpracowników na próbie mężczyzn w wieku 18–60. Aż 45 proc. ankietowanych skorzystało z wibratora przynajmniej raz w życiu. 40 proc. wspomagało się nim podczas gry wstępnej, a co trzeci mężczyzna pomagał nim swojej partnerce lub partnerowi osiągnąć orgazm podczas stosunku. 17 proc. Amerykanów korzystało z wibratora przynajmniej raz w życiu podczas samotnych igraszek. Typowy użytkownik wibratora to mężczyzna w wieku 30–44 lat, żonaty lub zamieszkujący ze swoją partnerką, zatrudniony na pełny etat, zaniedbujący cotygodniowe obchody uroczystości religijnych, o niekonserwatywnych poglądach politycznych.

Część seksuologów rekomenduje wspólną masturbację jako ciekawy pomysł na urozmaicanie życia seksualnego. Onanizm nie musi wszak być samotnym doświadczeniem. Mah i Binik w 2005 r. wykazali, że orgazmy osiągane bez udziału partnera, pomimo że są bardziej intensywne od doświadczanych podczas stosunku, dają nam mniejszą satysfakcję psychologiczną. Badacze przypuszczają, że może być to efektem poczucia winy związanego z masturbacją. Orgazmy osiągane w ramach onanizmu są też mniej akceptowane społecznie od tych w trakcie stosunku.

Nowa dyscyplina sportowa?

Masturbate-a-thon to impreza, której cel stanowi destygmatyzacja masturbacji. Organizatorzy chcą, aby rozmawiać o niej w pozytywny, pozbawiony wstydu sposób, promować ją jako szybszą i zdrowszą alternatywę dla przypadkowego seksu. Uczestnicy masturbate-a-thonów onanizują się „sportowo” w celu zebrania jak największych datków na cele charytatywne. Dotychczas przekazano 25 tys. dol. na promocję bezpiecznego seksu oraz zdrowia seksualnego poprzez edukację. W 2012 r. mistrzem kategorii mężczyzn został Sonny Nash, który onanizował się bez przerwy przez 10 godzin i 10 minut. Rekordowa liczba 226 damskich, uzyskiwanych raz po raz, orgazmów (2009 r.) nie została dotychczas pobita.

Warto jednak pamiętać, że pomimo potencjalnych korzyści, jakie ze sobą niesie masturbacja, posiada ona również mroczną stronę. Część specjalistów promowała onanizm jako bezpieczną alternatywę dla seksu, chroniącą niezawodnie przed HIV i niechcianą ciążą. Ich optymizm może być jednak przedwczesny. Osoby badane, które deklarują częstą masturbację, częściej również wspominają o podejmowaniu innych, bardziej ryzykownych aktywności seksualnych, takich jak seks z wieloma partnerami. Być może takie osoby są po prostu bardziej szczere, a pozostali zatajają zarówno często­tliwość masturbacji, jak i innych zachowań seksualnych. Może być jednak i tak, że ci, którzy częściej się masturbują, bardziej też ­kochają seks – w każdej postaci. Tymczasem od seksu podobnie jak od wszystkiego można się uzależnić, a zbyt częste ­masturbowanie się może mocno kolidować z życiem rodzinnym i zawodowym. Kluczem do zdrowia i tu zdaje się umiarkowanie.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Fotoreportaże

Richard Serra: mistrz wielkiego formatu. Przegląd kultowych rzeźb

Richard Serra zmarł 26 marca. Świat stracił jednego z najważniejszych twórców rzeźby. Imponujące realizacje w przestrzeni publicznej jednak pozostaną.

Aleksander Świeszewski
13.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną