Coming out, czyli wyjście z szafy
Wspomnienie z Czarnego Protestu: Mój ojciec, zwolennik PiS, stał naprzeciw z różańcem
„Mój #czarnyprotest”, czyli konkurs na najlepsze opowiadanie opisujące osobiste doświadczenia związane z Czarnym Protestem lub Ogólnopolskim Strajkiem Kobiet, został rozstrzygnięty. Przedstawiamy tekst, który zajął I miejsce.
Coming out, czyli wyjście z szafy
autorka: Monika Pacyfka Tichy
W pierwszym szeregu stojących naprzeciw mównicy zobaczyłam mojego ojca, a w jego ręku różaniec. „Prawa kobiet prawami człowieka!” – krzyczał rozfalowany tłum. „Przynajmniej sam na własne oczy zobaczy, że nie jest tak, jak mówi ta jego telewizja, że sto osób przyszło” – taka była moja pierwsza myśl. A potem jego oczy trafiły na moje. I przyszedł strach.
Plac Solidarności pełen ludzi, wypchany po brzegi. Szary beton bruku, bure budynki, ciemnografitowy Anioł Wolności Grudnia′70. Ołowiane chmury. Lodowobiałe ściany Filharmonii. Czarne ubrania. Czarno na białym drukowane hasła. W tym monochromatycznym krajobrazie czerwień szminki na naszych ustach i tęcza flagi, którą trzymam wysoko nad głową.
Flaga ma napis „PACE”. Po włosku „pokój”. Kupiłam ją w Asyżu pod Bazyliką św. Franciszka. Tam tęcza znaczy właśnie pokój. Ale tutaj chcę tą tęczą powiedzieć coś innego. Tak jak światło jest miksem wszystkich kolorów, a każdy z nich jest równie ważny, tak nasz kraj, Polska, powinien być miejscem, w którym jest przestrzeń na każdy kolor. W którym spokojnie i w zgodzie ze swoim sumieniem żyć mogą wszyscy. Nie tylko biali, jasnowłosi, heteroseksualni mężczyźni katolicy, nieznający innych języków.
Kiedyś byłam młodą, rozmodloną panną czytającą Biblię i trzy razy w tygodniu służącą do mszy.