Krok za krokiem
Krok za krokiem. Ambitny projekt resocjalizacji więźniów
Tak się jakoś układa, że pierwsze zdjęcie z drogi obaj robią sobie za Wąwolnicą. Zdjęć w ramach projektu „Nowa droga” powstało 40. Bartek jest opiekunem, a Kuba to były więzień. Wyszedł osiem miesięcy przed terminem. Teraz ma się ostro przespacerować, taki jest pomysł na resocjalizację.
Miejsce sprzyja nie tylko fotografowaniu. Drzewa ocieniające ścieżkę pnącą się w górę dają miły chłód. Nawet miejscowi wolą wypić piwko na ławeczce przy wąwozie niż pod sklepem. Kuba też tutaj zażyczył sobie fotkę. Stoi na rozstawionych nogach, ręce lekko uniesione, jak do walki. Pewny siebie. Uśmiechnięty. Dwa dni później z uśmiechu niewiele już pozostanie. Pewności siebie też będzie mniej. Paradoksalnie to dobra wiadomość.
Pierwszy kilometr
Jest raczej zapoznawczy. Bartek już wcześniej widział się z Kubą w więzieniu, ale rozmowy w kryminale są powierzchowne. – W więźniu najlepiej mówić o sobie niewiele – uważa Kuba. Poznać się mają na trasie. Spędzą razem dwa tygodnie. Dwóch obcych sobie ludzi, którzy przejść mają 360 km pomiędzy Lublinem a Krakowem. Dwuosobowa pielgrzymka dawnym szlakiem Jakubowym. Niewierzący zamiast pielgrzymka wolą mówić podróż. Też dobre słowo, bo podróżować można również w głąb siebie.
Podróż rozpoczęli w piątek 14 lipca. Pierwszy dzień jest organizacyjny. Odcinek do przejścia najkrótszy. Zaledwie 16 km, za rogatki Lublina odwieziono ich samochodem. Prawdziwa droga zacznie się drugiego dnia. Trzeciego będzie kryzys. Kuba jeszcze tego nie wie. Bartek przerabiał to już z trzema wcześniejszymi podopiecznymi i ze spokojem czeka, aż się wydarzy. Spokoju ma w sobie ogromne pokłady.
Słowo pokłady bardzo do niego pasuje, bo jego poprzednim pracodawcą była kopalnia Bogdanka. Na stanowisku elektryka dołowego przepracował 29 lat.