Skoro w klasach i tak wiszą krzyże, a msze regularnie towarzyszą uroczystościom szkolnym, to można iść za ciosem i usankcjonować katechezę jako przedmiot obowiązkowy. Takie wnioski można wysnuć z pisma Kuratorium Oświaty w Poznaniu. Urzędnicy powołują się na kuriozalną opinię MEN, że „szkoła nie jest instytucją świecką”.
Pół tysiąca lat temu w podpoznańskiej wsi Tulce do kościoła wstawiono lipową rzeźbę Matki Bożej z Dzieciątkiem. Uznano ją za cudowną i kult maryjny szybko się rozwijał. W ubiegłym roku w Tulcach ustawiono krzyż, wysoki na 1050 centymetrów. Kustosz pobliskiego sanktuarium mówił, że to krzyż jubileuszowy, na pamiątkę rocznicy chrztu Polski.
Dziś w Tulcach zameldowanych jest nieco ponad 2,6 tys. ludzi. Ale faktycznie mieszkańców jest tu dużo więcej, bo deweloperzy zmieniają wieś w sypialnię dla dojeżdżających do pracy w Poznaniu. Jeśli chcą oni posłać swoje dzieci do nowiutkiej, niepublicznej szkoły Bonum Futurum, muszą nie tylko zapłacić, ale także zaakceptować statut, z którego wynika, że religia jest tu przedmiotem obowiązkowym.
Nie wszystkim rodzicom to odpowiada. Jeszcze w 2016 r. fundacja Wolność od Religii poprosiła władze szkoły o dostosowanie statutu do obowiązującego w Polsce prawa. Nic nie wskórała, zwróciła się więc do Kuratorium Oświaty w Poznaniu, któremu podlega placówka. Kontrola właśnie się zakończyła, ale wnioski są co najmniej niepokojące.
Religia w szkole – prawo czy przymus?
Jak to jest z religią w szkole? W placówkach publicznych sprawa jest prostsza – objęte są one rozporządzeniem ministra edukacji narodowej z 14 kwietnia 1992 r.