Swój akces zgłaszają ginekolodzy, ale także ortopedzi, interniści, lekarze rodzinni, psychiatrzy, neonatolodzy, dentyści. Większość to lekarze z dużych miast, ale na liście są również Sokołów Podlaski, Myszków, Darłowo, Nisko, Sulęcin, Busko-Zdrój, Grzmiąca, Łuków. To efekt postu, który zamieściła na Facebooku dr Aleksandra Krasowska: „Wystawiam recepty na pigułki »dzień po« (choć uważam, że powinny być za darmo i bez recepty). Do czasu stabilizacji sytuacji kobiet w kraju takie recepty wystawiam w ramach praktyki prywatnej, ale »pro publico bono«”. W jej ślady poszli inni. Szybko zawiązała się inicjatywa Lekarze Kobietom. – Co tydzień aktualizujemy listę nazwisk. W tej chwili mamy ich w bazie 152, a ciągle zgłaszają się kolejni lekarze. Miasta, w których przyjmują, nanosimy na mapę Polski dostępną w internecie. Niestety, są na niej ciągle białe plamy: Lublin, Rzeszów, województwo lubuskie – wylicza dr Natalia Jakacka, stażystka w jednym z warszawskich szpitali. Sama nie może jeszcze, poza szpitalem, wystawiać recept, ale szybko dołączyła do grupy roboczej. Odbiera zgłoszenia od pacjentek i kieruje je do konkretnych lekarzy. Dziennie wpływa kilkadziesiąt próśb o pomoc. – W ostatni weekend był taki ruch, że musiałyśmy na chwilę zawiesić stronę, bo liczba zgłoszeń przekroczyła nasze moce przerobowe. Nie nadążałyśmy odpowiadać na maile.
Klauzula sumienia
Nazwiska lekarzy z listy nie są publicznie dostępne. Ci z mniejszych miejscowości mogliby obawiać się presji, nacisków, szykan ze strony proboszcza czy lokalnych władz. Tych, którzy takich obaw nie mają, organizatorki zachęcają do wieszania w miejscu pracy plakatów ze znaczkiem akcji i hasłem: „Miejsce przyjazne kobietom.