Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Społeczeństwo

Po dzwonku

Prof. Dylak o tym, jak powinna wyglądać idealna polska szkoła

„Nigdzie nie jest powiedziane, że edukacja szkolna musi się odbywać w lasach”. „Nigdzie nie jest powiedziane, że edukacja szkolna musi się odbywać w lasach”. Hero Images / Getty Images
Rozmowa z prof. Stanisławem Dylakiem o dobrej szkole, do której nam coraz dalej, o polskiej szkole systemowego deformowania oraz o szkole marzeń.
„Jestem głęboko przekonany, że powinniśmy powoli wygaszać system klasowo-lekcyjny. Nauczanie przedmiotowe jest przeszłością, historią podręcznikową”.ArturVerkhovetskiy/Smarterpix/PantherMedia „Jestem głęboko przekonany, że powinniśmy powoli wygaszać system klasowo-lekcyjny. Nauczanie przedmiotowe jest przeszłością, historią podręcznikową”.

Katarzyna Zdanowicz: – Jakiej reformy wymaga polska szkoła?
Stanisław Dylak: – Oczekiwałbym reformy gruntownej, ale zgoła innej niż ta, która nas czeka od 1 września. Zmienić musi się podejście nauczycieli do uczniów oraz rządzących do nauczycieli.

Jeśli stawiamy diagnozę, że gimnazjaliści sprawiają problemy, szukajmy rozwiązania w sposobie podejścia nauczycieli do uczniów, a nie w rozwalaniu systemu! To jak zbić termometr, kiedy mamy gorączkę. Wystarczy posłuchać naukowców zajmujących się psychologią młodzieży: wiek gimnazjalny to wiek niepełnej dojrzałości kory przedczołowej. Władzę przejmuje ciało migdałowate odpowiedzialne za prymitywne emocje – pożądanie, gniew, agresję. Zatem struktura poznawcza odpowiedzialna za decyzje, również te moralne, jest niedojrzała. To prawo biologiczne, a nie pedagogiczne czy polityczne. Zawrócenie tych uczniów do grupy młodszych dzieci nie zmieni biologii!

Jest pan współautorem pierwszej podstawy programowej w Polsce po 1989 r. Może stąd pańskie rozczarowanie?
Nigdy nie ukrywałem, że tamta podstawa nie była idealna. Jak zwykle rządzący nie dawali nam czasu, by dopracować szczegóły. Zamknięto nas z kolegami i pracowaliśmy niemal od świtu do nocy, kontaktując się jedynie z praktykami poszczególnych dyscyplin nauczania szkolnego. Ale przynajmniej nie wypuściliśmy z naszych rąk mało spójnego dokumentu. Rozumieliśmy, że podstawa programowa to nie program nauczania. Zgodnie z filozofią przyjętą pod koniec lat 90. powinien być to ogólny dokument mówiący o tym, czego uczyć, w jaki sposób i w jakich warunkach. I to się zgubiło przy okazji ostatniej reformy.

Jakiej podstawy programowej potrzebuje polski uczeń?
Uwzględniającej realia wokół, ale przede wszystkim to, że nie wolno uczyć liniowo o wszystkim, że do pewnych twierdzeń czy przekonań uczeń powinien dojść samodzielnie.

Polityka 36.2017 (3126) z dnia 05.09.2017; Społeczeństwo; s. 26
Oryginalny tytuł tekstu: "Po dzwonku"
Reklama