Orły Górskiego z niższymi emeryturami? Kolejny absurd ustawy dezubekizacyjnej
Taki 66-letni dziś Kazimierz Kmiecik. W polskiej piłce lat 70. ubiegłego wieku jeden z największych napastników. Byli Lubański, Lato, Gadocha, Szarmach, a potem Kmiecik właśnie. Miał stałe miejsce w kadrze Kazimierza Górskiego – zdobył więc z nią złoty medal igrzysk olimpijskich w 1972 roku w Monachium, cztery lata potem srebro na olimpiadzie w Montrealu, a przede wszystkim brąz na mistrzostwach świata w Monachium w 1974 r. – od względem sportowym chyba najcenniejszy laur.
W kraju występował jednak w drużynie Gwardyjskiego Towarzystwa Sportowego Wisła Kraków – klubu, owszem, z sięgającymi 1910 r. tradycjami, ale w PRL przejętego przez ministerstwo spraw wewnętrznych. Jej zawodnicy grali na dodatek w – nomen omen – czerwonych (!) koszulkach z białą gwiazdą (!).
Teraz Kmiecik na fali dezubekizacji może zostać uznany za funkcjonariusza aparatu represji totalitarnego reżimu, więc w ramach sankcji dostawać będzie jedynie średnią zusowską emeryturę.
W podobnej do Kmiecika sytuacji są inni ówcześni piłkarscy reprezentanci Polski z Wisły: Zdzisław Kapka, Marek Kusto, Antoni Szymanowski. Oraz liczni sportowcy – niekoniecznie piłkarze i nie zawsze tak utytułowani – z innych gwardyjskich klubów: Gwardii Warszawa, Błękitnych Kielce, Polonii Bydgoszcz itd.
Praktyką było tymczasem, przypomnijmy, że zawodnicy takich klubów – nie tylko podlegających MSW, ale także MON czy też kopalnianych – figurowali na fikcyjnych de facto etatach: milicyjnych, wojskowych, górniczych, choć oczywiście ani nie musieli pełnić służby w organach i jednostkach, ani też pracować pod ziemią na przodku. W resortowych czy zjednoczeniowych kasach pobierali jedynie pensje za swą grę czy starty. Takie reguły panowały wtedy w polskim sporcie i tyle.