Jeśli socjologowie podejrzewali 20-latków o to, że programowo wolą „być, niż mieć”, to się pomylili. Myślano, że to pokolenie nie wpędzi się w kredyty, bo nie planuje życia ponad stan i raczej wyznaje minimalizm. To wszystko prawda, ale w deklaracjach. W praktyce młode pokolenie zadłuża się szybciej niż poprzednie. Dołączają do starszych, już zadłużonych po uszy. A końca nie widać.
Młodzi na fali
Marcin pożyczył pieniądze na warsztaty medytacyjne w aszramie Osho w Punie, w Indiach. Miała być magiczna podróż – i była. Prócz miesiąca medytacji także Bhang Lassi – Marcin nie wie, co wsypano do jogurtu, ale przez kilka dni nękały go wizje; była wyprawa na północ Indii do różowego miasta; podróż koleją na południe i do rzeki Kerali. Wiele miejsc, zapachów, zachwytów, jedno zatrucie pokarmowe w Waranasi, wiele godzin wysiedzianych na marmurowych płytach, ramię w ramię z odzianymi na pomarańczowo Indusami, szukającymi oświecenia. Wydał 8 tys. zł. Pożyczył w parabanku.
Edyta, kelnerka, wyznaje innego rodzaju tu i teraz. Jak sama mówi, „była gotowa podpisać cyrograf własną krwią”, żeby kupić auto. Oczywiście miało być nowe, „żaden przechodzony grat z drugiej ręki”. Żeby nie przepuszczać pieniędzy u mechanika. Raty 900 zł miesięcznie przez pięć lat oraz kosztów eksploatacji nie była już w stanie udźwignąć.
Marcin nie żałuje, choć ma dziś problemy ze spłatą. Po prostu wymeldował się od rodziców, wybiera się do Londynu. Edyta już wyemigrowała, na zmywak. Z badania „Życie finansowe młodych Polaków”, zrealizowanego przez Stowarzyszenie Program Wsparcia Zadłużonych we współpracy z BIG InfoMonitor, wynika, że pożyczają na dalekomorskie rejsy, loty balonem, gry komputerowe, czołg, łodzie, konie czy operacje plastyczne.