Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Społeczeństwo

Mowa na nowo

Dr Kłosińska dla „Polityki”: Teraz inne hasła są paliwem propagandy

„Język ekipy dobrej zmiany zmierza ku kształtowaniu rzeczywistości tak jak wszystkie języki propagandy”. „Język ekipy dobrej zmiany zmierza ku kształtowaniu rzeczywistości tak jak wszystkie języki propagandy”. Igor Morski / Polityka
Rozmowa z dr hab. Katarzyną Kłosińską o słowach, które zmieniają znaczenie, i języku, który zmienia rzeczywistość.
Dr hab. Katarzyna KłosińskaStefan Maszewski/Reporter Dr hab. Katarzyna Kłosińska

Joanna Cieśla: – Słowem roku 2017 według kapituły językoznawców została „puszcza”. Internauci wybrali wyraz „rezydent”, a w drugiej kolejności „smog”. Pani też miała swój typ w internetowym plebiscycie?
Katarzyna Kłosińska: – Tak. Dopisałam jako własną propozycję słowo „weto”. Ale takich dodatkowych propozycji było ok. 300. Co świadczy o sporej popularności konkursu.

A o czym świadczy ta popularność?
O tym, że rośnie świadomość wagi języka. Pomysł na podobne plebiscyty zrodził się w Europie Zachodniej właśnie z zamysłem podkreślenia roli słów, ich wpływu na rzeczywistość. W procedurach tych konkursów zwykle wychodzi się od statystyki – podliczenia, które słowa były wyraźnie częściej używane w określonym typie tekstów. A ponadto w głosowaniu – ostatnio internetowym – ustala się, co było dla odbiorców ważne. Przy czym dla mnie jako językoznawcy słowa roku pokazują nie tylko procesy społeczne, ale też procesy językowe. Kilka lat temu w czołówce było słowo „ministra”, co wyraźnie wskazywało, że wchodzimy w etap demokratyzacji języka.

To znaczy?
Nasila się przekonanie, że sami możemy sobie ustalać, jak chcemy być nazywani.

Dziś prawie nikt nie mówi „ministra”. Wynika z tego, że podobne zmiany mogą się cofać?
W tym przypadku wyraźna zmiana ostatecznie nie zaszła. W różnych okresach pewne tendencje są silniejsze, a inne słabsze. Kilka lat temu była więc tendencja, żeby używać form żeńskich, takich jak „ministra”, która moim zdaniem akurat nie jest dobra – powinna być raczej „ministerka”. Ta tendencja przygasła, choć w rządzie Beaty Szydło i w obecnym kobiet jest wyjątkowo dużo.

Polityka 4.2018 (3145) z dnia 23.01.2018; Społeczeństwo; s. 29
Oryginalny tytuł tekstu: "Mowa na nowo"
Reklama