Ciasnota. Jedna ściana przykryta wysłużoną, dziecięcą tapetą z pociągami, druga obita różową podszewką. Wersalka nakryta narzutą w kolorze spranych buraczków. Farelka. Stary regał. Lokum udaje pokój Beaty i jednego z jej braci we wsi Krzewiny na Warmii, w najuboższym regionie Polski. To pierwsze z pomieszczeń w grze pod tytułem „Ucieczka z biedy”. Wpuszczony w labirynt gracz, żeby go przejść, musi, jak w każdym domu zagadek, rozwiązać zadania w kolejnych pokojach. – Chcieliśmy wyjść poza hermetyczne grono osób zajmujących się tematem ubóstwa, dobić się do przeciętnego człowieka i pokazać, jak niesłuszne są stereotypy na temat ubóstwa – mówi Szymon Rębowski, członek redakcji Magazynu Kontakt, która od lat zajmuje się problematyką niedostatku i urządziła „Ucieczkę” w jednym z drewnianych domków na warszawskim Jazdowie.
A tych stereotypów jest cały katalog. Ograne już „lenistwo”, legendarne „wyuczona bezradność”, „brak racjonalności”, „alkoholizm”. Słynne: „wystarczy zakasać rękawy”. – Jak pokazuje przykład naszej bohaterki Beaty, nie zawsze zapewnia to sukces – mówi Szymon Rębowski.
Beata nie żyje w skrajnym ubóstwie. Sytuacja jej rodziny ustawia ją raczej w strefie permanentnego niedostatku. To okoliczności, w których trzeba wybierać między kupieniem owoców a leków, przykręca się ogrzewanie i trwale eliminuje ze słownika „wakacje”, „kino”, „wyjście na lody”. Blisko 15,2 mln osób w Polsce tak żyje, co miesiąc dokonując cudu spięcia budżetu. Rodziny, w których są osoby z niepełnosprawnościami, renciści, ale od jakiegoś czasu też tzw. pracujący biedni – utrzymują się jakoś na powierzchni, ale w ciągłym strachu przed podtopieniem.