Społeczeństwo

Nie wiedziały, co widziały

Dzieci osaczone przez cyberporno

Według WHO o „tych” sprawach należy rozmawiać już z czternastolatkami. Albo wcześniej, jeśli dzieci chcą pytać. Według WHO o „tych” sprawach należy rozmawiać już z czternastolatkami. Albo wcześniej, jeśli dzieci chcą pytać. TatyanaGl / PantherMedia
Telefon na komunię, urodziny, Dzień Dziecka. Z dostępem do internetu. A potem parę kliknięć – i porno. Polskie dzieci oglądają to najczęściej w Europie. Zazwyczaj z własnych komórek. Z naszej winy.
Dzieci, nie rozumiejąc, co zobaczyły, uznają że lepiej nie mówić o tym rodzicom.Getty Images Dzieci, nie rozumiejąc, co zobaczyły, uznają że lepiej nie mówić o tym rodzicom.
Większość dzieci trafia na pornografię przypadkiem, ale jedna trzecia ogląda ją, bo kolega, koleżanka znalazła i chciała się podzielić.PantherMedia Większość dzieci trafia na pornografię przypadkiem, ale jedna trzecia ogląda ją, bo kolega, koleżanka znalazła i chciała się podzielić.

Artykuł w wersji audio

Państwo Z., kupując Jasiowi smartfona, byli na końcu peletonu. W klasie wszystkie dzieciaki już miały, dostały na komunię albo jeszcze wcześniej. Lekko używany iPhone. Dziesiąte urodziny wydawały się idealną okazją. Rower wraz z kompletem ochraniaczy stał w piwnicy, gry planszowe w pokoju piętrzyły się po sufit, podobnie jak płyty z grami na PlayStation. Mały był zachwycony prezentem. Gdy parę miesięcy później zaczął moczyć się w nocy, płakać bez powodu, Z. nie skojarzyli jego dziwnego zachowania z telefonem.

Z badań Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę i Ministerstwa Zdrowia wynika, że niemal 70 proc. dzieciaków miało kontakt z pornografią. Z młodszymi rozmawiano, starsze dostały ankiety. Na tyle delikatnie, na ile to możliwe, próbowano wysondować, co widziały – gołe postaci, ich zbliżenie. Siedmioro na dziesięcioro dzieci, które widziały w internecie seks na żywo, to najwięcej w Europie. W porównywalnych badaniach prowadzonych we wszystkich krajach w Europie średnia wypada gdzieś około piątki. Niemal co czwarte dziecko oglądało nie tylko stosunek seksualny, ale także seks w połączeniu z robieniem komuś krzywdy. Pewnie hard-porno.

Co to było?

Chodzi także o najmłodsze dzieci: 7–10-latki. Zwykle nie mają pojęcia, co widziały, czują, że to coś, co ich przerasta. Akt seksualny, na którego oglądanie dziecko w tym wieku nie jest gotowe, to raz, ale jeszcze silniej działa na psychikę dziecka przemoc, jaka wpisana jest w scenariusze porno. W ogromnych ilościach uwalnia się kortyzol – hormon stresu i poczucia zagrożenia.

– Pornografia staje się coraz bardziej przemocowa. Branża porno dostarcza coraz silniejszej stymulacji i mocniejszych bodźców, żeby pozyskać nowych odbiorców oraz odpowiedzieć na rosnące potrzeby stałych użytkowników. Temu właśnie niestety służy, pokazywana w pornografii, coraz brutalniejsza przemoc wobec kobiet – mówi Łukasz Wojtasik z fundacji Dajemy Dzieciom Siłę. – Z badań analizujących treści dostępne w internecie i popularnych filmów pornograficznych wynika, że już tylko co dziesiąty nie zawiera scen przemocy fizycznej. W co drugim obecna jest też przemoc słowna. Lżenie, poniżanie kobiety.

Prawdopodobieństwo, że trafiwszy na stronę porno, wpadnie się od razu w wersję hard, rośnie więc z roku na rok. A jest jeszcze hard-hard. Seksuolog Michał Pozdał z Uniwersytetu SWPS opowiada o przypadkach klinicznych: dzieci, które przypadkiem trafiły nie tylko na przemoc, ale i na przykład zoofilię, maltretowanie zwierząt.

– Z perspektywy skutków psychologicznych takie doświadczenie można porównać do bezpośredniej przemocy seksualnej, wykorzystania dziecka, nawet gwałtu – mówi Joanna Drosio-Czaplińska, psycholog i terapeutka specjalizująca się w pracy z ofiarami traumatycznych przeżyć. – Mózg dziecka nie potrafi zintegrować takiego doświadczenia, bo brakuje w nim systemów operacyjnych, struktur, całej tej aparatury. Im wcześniej następuje epizod zetknięcia z pornografią, tym gorzej.

Przed 7. rokiem życia dziecko nie ma jeszcze zdolności myślenia abstrakcyjnego, nie będzie więc nawet potrafiło zorientować się, co konkretnie sprawiło, że czuje się źle, nie może spać, jeść, skupić się, zaczęło moczyć się w nocy, wymiotować. Ale także 10-latek może długo nie kojarzyć tych faktów. Z. nie mieli pojęcia, co się dzieje z ich synem. Szczęśliwie dla niego, zorientowali się jednak, że to coś poważnego.

Gdy psycholog, machając chłopcu przed oczami dziecięcym misiem (bo tak w praktyce wygląda metoda pracy z traumą), znalazł przyczynę, zaczęli obwiniać siebie. Że dali dziecku telefon – a to tak, jakby puścili syna na autostradę na dziecięcym rowerku i bez kasku. A przecież zrobili to, co się zwykle robi, a pominęli to, co się zazwyczaj pomija. Tylko co dziesiąty smartfon polskiego dziecka został zabezpieczony przez rodzica.

Dzieci, nie rozumiejąc, co właściwie zobaczyły, uznają też, że lepiej nie mówić o tym rodzicom. Wyczuwają, że dotknęły tabu, i boją się, że mama albo tata będą źli. – Dzieci bardzo często mają w takim momencie poczucie winy – mówi Łukasz Wojtasik.

Związki w sieci

Tylko co czwarty 11-latek opowiedział dorosłym, że znalazł w internecie coś groźnego. Za to dzieciaki chętnie zwierzają się rówieśnikom, zwykle pokazując zaraz, o czym mowa. Większość dzieci trafia na pornografię przypadkiem, ale jedna trzecia ogląda ją, bo kolega, koleżanka znalazła i chciała się podzielić. Tak było z córką państwa C. 8-latka miała koleżankę, z którą czasem grały razem na telefonach. Dowiedziawszy się od córki, jakie filmy puszczała mała sąsiadka, C. zdecydowali, że koniec tej przyjaźni. Dziś dziewczynki już się nie kolegują. C. nie pytali rodziców drugiego dziecka, czy wiedzą. Byli zbyt zażenowani.

Trochę starsze dzieciaki trafiają czasem np. pod numer niebieskiej linii w Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę. Mogą tam znaleźć pomoc. Gdy dzwonią, zwykle problem jest już bardzo zaawansowany. Są uzależnione. Te młodsze i starsze widuje czasem dr Eugeniusz Sendecki, dyżurny mińskiego SOR. Wycieńczone, blade, z podkrążonymi oczami, przywożone są wprost ze szkoły, gdzie straciły przytomność. Wcześniej, przez wiele nocy siedziały w internecie, oszukując rodziców, że już poszły spać, gdy dom cichł – brały telefon. Oglądały strony z pornosami, żeby „to znów zobaczyć”. Ale nie dla przyjemności. Z przymusu. – To typowy dla podobnych sytuacji mechanizm odtwarzania traumy. Nie mogąc przetworzyć doświadczenia i odesłać go do przeszłości, człowiek czuje, że musi do tego wracać i wreszcie znaleźć jakiś klucz – tłumaczy Joanna Drosio-Czaplińska.

Błędne koło się napędza. Jak łatwo, widać na przykładzie programu antywirusowego Norton; analityków zaskoczyło odkrycie, że podczas gdy nastolatki chętnie wpisywały w wyszukiwarki słowo „seks”, najmłodsze, 7-letnie dzieci, wpisywały: „porno”. Z kolei seksuolog Michał Pozdał w pracy klinicznej spotyka się z sytuacjami, gdy 9-, 10-, 11-letni chłopcy masturbują się przy pornografii, nie mając jeszcze wytrysku. Część odtwarza traumę. Część szuka dopaminy. – Mózgi reagują na kontakt z nowymi mediami wyrzutem dopaminy, która pobudza układ nagrody. Podobnie może działać na dziecko oglądanie pornografii. To koktajl, który szczególnie mocno uzależnia – mówi Pozdał. Z badań wiadomo, że mniej więcej co piętnasty 11-latek ogląda filmy i zdjęcia porno co najmniej raz w tygodniu.

Dr Sendecki częściej widuje starszych chłopców. Jego zdaniem powody do niepokoju są ogromne. Mówi: to wręcz plaga. Widuje więc przestymulowanych, rozstrojonych nastoletnich onanistów. – Pornografia jest dziś wszędzie, na wyciągnięcie ręki – mówi. – Burza hormonalna, jakiej podlegają ci chłopcy, w połączeniu z tak łatwo dostępnymi bodźcami o tej skali intensywności wyniszcza ich. Nie są w stanie wyrwać się z błędnego koła bez pomocy. Już co piętnasty 18-latek w Polsce badany przez Fundację Dajemy Dzieciom Siłę płacił za dostęp do pornografii. Do Michała Pozdała ci chłopcy trafiają parę lat później jako młodzi mężczyźni starający się o dziecko. Po trwającym wiele lat pornograficznym treningu, rozpoczętym jeszcze przed okresem pokwitania, nie są w stanie osiągnąć wytrysku bez pomocy twardej pornografii. A gdy seksuolog pyta 20–21-letnich uczestników warsztatów o nocne polucje, niemal nikt ich nie przeżywa – bo załatwili sprawę wcześniej, sami. – Rośnie nam pokolenie młodych mężczyzn, w przypadku których ich pornograficzna historia uniemożliwia im wchodzenie w związki intymne z kobietami – mówi Pozdał. Większość zaczęła przypadkiem.

Maluchom przynajmniej jeszcze zerka się przez ramię, kiedy siedzą z telefonem. Starszym już nie: 16–17-latki zwyczajnie na to nie pozwolą i mają prawo się na to nie zgodzić. A jeśli już rodzic zauważy, to zwykle zaczyna od zawstydzania. – A przede wszystkim daje dziecku szlaban na internet i zabiera telefon – mówi Łukasz Wojtasik. – Dla nastolatka to coś jak koniec świata. Czy chcemy, czy nie, życie tego pokolenia dzieje się głównie w sieci. Część relacji wręcz istnieje tylko tam. Bywa, że „chodzący ze sobą” chłopak i dziewczyna w ogóle nie odzywają się do siebie w szkole, za to bez przerwy klikają wiadomości w mesendżerze. Czy to źle? Pewnie fatalnie. Ale czy decyzją rodzicielską da się to zmienić? Nie da się.

Fałszywy świat

Podobnie rzadko jak o zagrożeniach płynących z sieci rozmawia się z dziećmi o seksualności. Jeśli już, to z dziewczynkami o ciąży. Żeby przypadkiem nie zaszła. Z chłopcami już nie, bo o czym? O pierwszej polucji? Większości ojców nie mieści się to w głowie. I tak, męska seksualność okazuje się podejrzana, zagrażająca. Tajna. – A młodzi ludzie przekonania na temat seksu, relacji, roli mężczyzny i kobiety, standardów wyglądu i sprawności seksualnej czerpią z pornografii – mówi Łukasz Wojtasik.

Rodzice nie wiedzą, co powiedzieć, bo nie mają pojęcia o świecie, w którym żyją ich dzieci. Bo sami nie wiedzą, co myślą. W Polsce, ciążącej ku konserwatyzmowi, zostali bez szans na przećwiczenie w głowie różnych sposobów myślenia, czy nawet skonfrontowanie z różnymi poglądami. W Niemczech, gdzie wydano właśnie głośną książkę „Pokolenie porno”, toczy się taka debata. „Wysyłanie sobie intymnych zdjęć z telefonów to jedynie nowa forma erotycznej komunikacji (...). Nadużycia z tym związane, czyli przekazywanie zdjęć postronnym osobom, nie mogą obciążać ofiar, które mają prawo do własnej ekspresji, a tylko sprawców” – pisze w magazynie „Blindungspraxis” prof. Nicola Doring, a pod tekstem rodzice dyskutują. Zastanawiając się, znajdując potrzebną wiedzę.

W Europie o nieświadomy kontakt z pornografią coraz trudniej. Standardem są automatyczne blokady treści porno w telefonach, zakładane jeszcze przed ich sprzedażą. W wielu krajach, jak Wielkiej Brytanii czy Islandii, operatorzy sami, bez udziału państwa, postanowili wprowadzić takie ograniczenia. Blokady można zdjąć, ale tylko świadomie, wchodząc w ustawienia telefonu.

W Polsce zamiast dyskusji wiceminister kultury nawołuje do zamknięcia młodzieżowych pisemek typu „Bravo”, które dekadę i dwie temu udzielały młodzieży konkretnych rad dotyczących seksu, a teraz same kolejno znikają z rynku wyparte przez internet. Minister grzmi jednak, że owe media – niemieckie! – negują wartości wyznawane w naszym kraju i „są próbą wywołania przemian kulturowych”. Rozwiązań systemowych, zabezpieczających młodzież, nigdy nie wprowadzono. W 2014 r. Stowarzyszenie Twoja Sprawa próbowało namówić koncerny na takie działania, ale się nie udało. Operatorzy przekonywali, że nie mogą samodzielnie niczego blokować, ponieważ „godziłoby to w zasadę nieingerencji operatora w udostępniane treści”.

Trzeba więc zająć się tym samemu. Można zamówić odpłatną usługę blokowania stron z pornografią za kilka złotych miesięcznie albo też umiejętnie pogrzebać w ustawieniach telefonu w menu. Metoda najprostsza: aplikacja kontroli rodzicielskiej ze sklepu Play, ściągana na telefon, jak na przykład Kaspersky SafeKids. To podstawowy poziom ochrony, który będzie blokował wszystko, co podejrzane. Precyzyjniejsze warianty wymagają głębszej ingerencji w ustawienia telefonu. Wpisując w przeglądarkę hasło: „jak zabezpieczyć telefon przed porno”, znajdziemy wiele szczegółowych opisów krok po kroku dla konkretnych modeli. Trzeba tylko poświęcić czas na przebrnięcie przez to.

– Ważne jest też, aby dziecko wiedziało, że podając jakiekolwiek prywatne informacje o sobie bądź udostępniając zdjęcia, zawsze powinno pytać o zgodę swoich rodziców. A ci, ze swojej strony, powinni docenić zaufanie, jakim ich dziecko obdarza. Ważne też, żeby dziecko potrafiło odróżnić treści niewłaściwe od pozytywnych i zdawało sobie sprawę z niebezpieczeństw – mówi Łukasz Wojtasik. Warto, bo problemy nie kończą się na porno. Internet pełen jest też szaleńców, namawiających dzieci do samookaleczania, próbujących je uwodzić. Serwujących lekcje wrogości, ksenofobii.

Najpierw sens, potem seks

Lecz założywszy blokadę, trzeba przejść do meritum. Rozmów o poczuciu własnej wartości, o tym, co to znaczy być dziewczyną/kobietą, chłopakiem/mężczyzną. O seksie. Według WHO o tych sprawach należy rozmawiać już z czterolatkami. Albo wcześniej, jeśli dzieci chcą pytać. Nie tylko po to, by przekazać wiedzę, ale by przyzwyczaić dziecko, że seksualność jest normalnym tematem do rozmowy. By było oczywiste, że mogą zapytać, zaufać i zostaną potraktowane serio. Oczywiście nie w tym rzecz, aby się dziecku zwierzać, opowiadać o własnej seksualności ze szczegółami – ale jednak należy odpowiadać szczerze.

Nawyk rozmowy zaowocuje później. Mózgi nastolatków, prócz szukania dopaminy, mają zaprogramowaną przez naturę skłonność do wyciągania średniej ze wszystkiego, co widzą, i wpisywania się w tę średnią. Dziś polskie nastolatki próbują budować tożsamość na dziwnym mariażu konwencji porno i kobiecości uświęconej mitami macierzyństwa i ochrony wszelkiego życia poczętego, na męskości zbudowanej z krzyżówki porno–macho oraz mitów powstańczych i wojennych. Porno jako styl już dawno przeniknęło do kultury masowej. Konwencje teledysków, reklam – to przecież czysta pornoprzemoc. Im droższe perfumy, im bardziej wzięta marka okularów, tym częściej w reklamie – spętana, pobita kobieta na podłodze. A internet obiegł właśnie film z dyskoteki na Podlasiu: teksty śpiewane przez idoli młodych nastolatków to czyste porno, na poziomie wulgarności trudnym do zacytowania. Dzieciaki śpiewają jednak z Popkiem i Cypisem – i wszyscy znają tekst.

Pozostawieni samym sobie w cyberpornoświecie młodzi nie tylko znieczulają się na przemoc, ale też uczą się, że nie ma drugiej tak skutecznej waluty jak seksualność. I brną w to. Utwierdzają ich w przekonaniu kolejni idole. Jak youtuberka Seksmasterka, która każdy odcinek swojej „szkoły seksu dla młodzieży” zaczyna od wyznania, że jest zawsze gotowa. Albo kolejni patostreamerzy nadający przez sieć relacje z libacji, kłótni, przemocy, czasem gwałtów czy molestowania i wykorzystywania nieletnich. Dziewczynki w relacji na żywo ustawiane są w pozycji rzeczy: „obróć się, pokaż dupcię, cycki”. I – choć idol, dopingowany przez tysiące followersów, traktuje je jak rzecz – mają być zadowolone. (Notabene: Fundacja Dajemy Dzieciom Siłę od miesięcy stara się skłonić serwis YouTube do blokowania takich treści bądź choć opatrzenia ich klauzulą: „dla dorosłych”. Bezskutecznie).

A konwencja porno schodzi głębiej. Ciało staje się walutą. – I tak dziewczęta dowiadują się, że istnieje się poprzez ciała i jako ciało, i że za jego pomocą wszystko można dostać albo skontrolować. „Mam piękne ciało, a ty go potrzebujesz. Możesz mieć z nim seks, jak sobie zasłużysz”. To jeden przekaz, ale jest i drugi, że ona cały czas musi zasługiwać na mężczyznę, obsesyjnie dbając o ciało – mówi Joanna Drosio-Czaplińska i dodaje: – Chłopcy z kolei, nierzadko obarczeni oczekiwaniami rodziców, najpierw zadowalają ich, a potem kulturę, w której żyją, szukając nie partnerek, które ich interesują, ale takich, które będą się podobać innym. Czyli znów jak z porno. A konsekwencje życia w pornoświecie mogą być wręcz groźne dla gatunku.

Polityka 23.2018 (3163) z dnia 05.06.2018; Temat z okładki; s. 33
Oryginalny tytuł tekstu: "Nie wiedziały, co widziały"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Gra o tron u Zygmunta Solorza. Co dalej z Polsatem i całym jego imperium, kto tu walczy i o co

Gdyby Zygmunt Solorz postanowił po prostu wydziedziczyć troje swoich dzieci, a majątek przekazać nowej żonie, byłaby to prywatna sprawa rodziny. Ale sukcesja dotyczy całego imperium Solorza, awantura w rodzinie może je pogrążyć. Może mieć też skutki polityczne.

Joanna Solska
03.10.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną