Między nami drapieżcami
Kolejne martwe foki: kto i dlaczego je zabija?
Najpierw było focze niemowlę z Kuźnicy. Znalezione 11 kwietnia br. Z roztrzaskaną czaszką i rozkrojonym brzuchem. – Mogę przypuszczać, że została zabita na lądzie, nie w wodzie – mówi dr Iwona Pawliczka, szefowa Stacji Morskiej Uniwersytetu Gdańskiego w Helu. 26 maja przy Osadzie Rybackiej na gdyńskim Oksywiu spacerowicz natrafił na kolejne dwie młode foki. Z pętlami na szyjach i przyczepioną cegłą. Zaraz po tym na helskiej plaży znaleziono zwłoki Helenki – dobrze znanej pracownikom helskiego fokarium. Trafiła tu w marcu jako szczenię. Została podchowana, nauczyła się łowić śledzie. W połowie maja wypuszczono ją do morza. Ona też miała roztrzaskaną głowę. Człowiek pomógł, człowiek zabił. 3 czerwca kolejne martwe młode (rozcięty brzuch) znaleziono na Ryfie Mew. 6 czerwca – to samo w Jastrzębiej Górze. Nieprzypadkowo ofiarami są młode foki. Zdaniem dr Pawliczki są one ufne i ciekawskie, dopiero z czasem nabierają ostrożności.
Prokuratura wszczęła dochodzenie na podstawie ustawy o ochronie zwierząt. Zabójcom zwierząt grozi kara do trzech lat pozbawienia wolności. W przypadku szczególnego okrucieństwa – nawet do pięciu lat. Nagrodę za pomoc w wykryciu sprawców (łącznie 50 tys. zł) zaoferowały Fundacja Świat Zwierzętom ze Śląska oraz pisarka Maria Nurowska.
Focze zwłoki czekają na sekcję. Bez niej trudno o pewność co do przyczyn śmierci każdego ze zwierząt. Czy rany zadano, gdy jeszcze żyły, czy pośmiertnie. Rybakom zdarza się wraz z rybami wyciągać z morza foki, które zaplątały się w sieci i udusiły (to ssak, musi co pewien czas zaczerpnąć powietrza). Powinni zgłosić taki przyłów. Nic za to nie grozi. Ale nie wszyscy się stosują. Dlaczego? Może żeby nie było pełnego obrazu, ile tych objętych ochroną zwierząt ginie w rybackich sieciach.