Krystyna Wolska, mama Piotra, przez ponad 30 lat nasłuchała się od nauczycieli i psychologów: „Gdyby inaczej wychowywała pani syna, byłby grzeczniejszy”. Albo: „Uczy się świetnie, dlaczego mu pozwalacie, aby robił, co chce?”. W szkole – obniżone oceny ze sprawowania. Na studiach – rodzice wzywani na dywanik. „Nie rozumiem, jaki problem jest z Piotrem – oświadczył jeden z profesorów na Wydziale Biologii Uniwersytetu Łódzkiego. – Mógłby być naszym najlepszym studentem, ale zachowuje się jak cudak i urlop dziekański dobrze mu zrobi”.
Piotrek tak wspomina uczelnię: – Na początku nie wiedziałem, na czym polega studiowanie. Ćwiczenia na zaliczenie, kolokwia, po co? Poszatkowany cały dzień, trzeba zawsze zdążyć na wykłady. Kiedy zjeść śniadanie, gdzie wypić herbatę, jeśli w bufecie nie było nigdy wolnego miejsca przy stoliku? Uchodził za dziwaka lubiącego trzymać się z dala od innych. A kiedy znalazł się w towarzystwie, zanudzał je mnóstwem wydumanych pytań, na które nikt nie znał odpowiedzi.
Obecnie ma 41 lat. Mieszka z rodzicami. Długo szukali wraz z nim odpowiedzi, skąd ten własny system wartości i niedostosowanie się do obowiązujących reguł, na granicy braku akceptacji norm społecznych? – Gdy usłyszeliśmy, że to zespół Aspergera, wchodzący w skład spektrum autyzmu, poczuliśmy swoistą ulgę – wzdycha pani Krystyna. – Wreszcie było wiadomo, na czym stoimy. Tylko co dalej: wykształcony magister biologii, po kilku stażach zagranicznych, dobrze władający angielskim, ma dalsze życie spędzić na rencie w domu?
Bez planu na życie
Do Fundacji SYNAPSIS z całej Polski dzwonią nauczyciele, którzy mają pod opieką autystyczne dzieci i chcą się dowiedzieć, jak z nimi postępować.