Pod pewnym względem wyniki matur – ogólnie umiarkowane, niemal identyczne z ubiegłorocznymi – załamują. Uczniowie techników z przedmiotami ścisłymi radzą sobie gorzej niż maturzyści po liceach ogólnokształcących. I to znacznie. Do egzaminów maturalnych podeszło w maju prawie 250 tys. tegorocznych absolwentów szkół ponadgimnazjalnych. 160 tys. w liceach, 90 tys. – w technikach. Zdawali obowiązkowo pisemny polski, język obcy i matematykę na poziomie podstawowym oraz przynajmniej jeden przedmiot na poziomie rozszerzonym. A ponadto ustny egzamin z języka polskiego i obcego. Pozytywnie przeszło przez te wszystkie etapy, czyli pozbierało na nich 30 proc. punktów, niecałe 80 proc. zdających.
Z obowiązkowego polskiego i matematyki średnio maturzyści dostali po 55 proc., z najpopularniejszych języków obcych: angielskiego i niemieckiego – odpowiednio 73 i 61 proc. Wybitnych jest garstka: 1148 laureatów i finalistów olimpiad; 727 tych, którzy dostali od 90 proc. do 100 proc. na wszystkich egzaminach obowiązkowych; 45 tych, którzy zrobili takie wyniki na wszystkich egzaminach i obowiązkowych, i dodatkowych.
Bardziej przygnębia, że w szkołach z założenia przygotowujących do dalszej nauki na ścisłych – tak modnych i pożądanych dziś – kierunkach studiów z maturą z matematyki poradziło sobie trzy czwarte uczniów, wobec prawie 90 proc. w LO. Na egzamin na poziomie rozszerzonym wystarczy tylko przyjść, wynik jest potrzebny wyłącznie do rekrutacji na studia. I tu w technikach wieje grozą: średni wynik z matematyki – 13 proc.! Z chemii – tyle samo. Z fizyki – 20 proc., z informatyki – 25 proc. Gdyby przyjąć kryteria z poziomu podstawowego, wciąż za mało, żeby zdać.
Jak było w ubiegłym roku? Podobnie. Świeży kontekst rozmontowywania ustroju państwa przez PiS sprawił jednak, że wszyscyśmy się przejęli przede wszystkim marnymi wynikami młodzieży z wiedzy o społeczeństwie.