Akcję protestacyjną firmuje policyjny związek zawodowy (NSZZP), od kilku miesięcy bezskutecznie negocjujący z ministrem spraw wewnętrznych m.in. kwestię podwyżek dla funkcjonariuszy. Policjanci domagają się wzrostu płac o 600 zł dla każdego, corocznej waloryzacji, pełnopłatnych zwolnień chorobowych (do 30 dni) oraz cofnięcia policyjnej reformy emerytalnej wprowadzonej w 2013 r. Teraz mogą przechodzić na emerytury po przepracowaniu 25 lat i osiągnięciu wieku 55 lat. Przed 2013 r., aby nabyć uprawnienia emerytalne, wystarczyło zaliczyć 15 lat stażu.
Policjanci chcą równego traktowania
Czym się różni balkon od policjanta? Balkon jest w stanie utrzymać pięcioosobową rodzinę. Takie żarty opowiadają sobie policjanci, ale to śmiech przez łzy. Według działaczy NSZZP fatalne warunki płacowe powodują, że coraz więcej funkcjonariuszy odchodzi ze służby, a nowi wcale się nie garną, skoro na wstępie mają zarabiać mniej niż kasjerki w sieci Biedronka. Policjantów rozsierdziły wysokie podwyżki dla zatrudnionych w Służbie Ochrony Państwa (dawne Biuro Ochrony Rządu). Uznali, że nie może być podziału na lepszych i gorszych. Chcą równego traktowania.
Joachim Brudziński, szef MSWiA, obiecuje, że w ramach modernizacji policji popłynie rzeka pieniędzy, a wtedy płace wzrosną średnio o 800 zł w stosunku do 2015 r. Ale związkowcy nie ufają tym zapewnieniom. Chcą nie uśrednionych podwyżek, ale dla każdego tyle samo, i nie za jakiś nieokreślony czas, ale tu i teraz. Przeprowadzili ankietę wśród policjantów i 99 proc. z ok. 30 tys. opowiedziało się za protestem.