Winni niewinni
Czy niewinni skazani mogą liczyć na taki łut szczęścia jak Tomasz Komenda?
Sędzia Andrzej Miller z Kalisza, kandydat do „odzyskiwanego” przez PiS Sądu Najwyższego, skazał na dożywocie za podwójne zabójstwo niepełnosprawnego umysłowo 23-letniego Piotra Mikołajczyka, nie mając twardych dowodów przeciwko niemu, prócz tego, że ten sam się oskarżył w śledztwie. Skarga o naruszenie w tej sprawie prawa do rzetelnego procesu – a konkretnie prawa do obrony i zasady domniemania niewinności – czeka na rozpatrzenie przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka. Sprawę bada też Biuro Rzecznika Praw Obywatelskich pod kątem możliwości wniesienia kasacji lub skargi nadzwyczajnej do Sądu Najwyższego.
– Mnie ta sprawa boli, bo jestem głęboko przekonana, że ten człowiek jest niewinny. On fizycznie nie był w stanie popełnić tej zbrodni – mówi prof. Ewa Gruza z Katedry Kryminalistyki Wydziału Prawa i Administacji UW. – Nie wiem, czy ja z moją wiedzą kryminalistyczną potrafiłabym zabić dwie osoby, nie pozostawiając żadnych śladów na miejscu zdarzenia. Liczymy na to, że Europejski Trybunał się nad tym pochyli. To może być kolejna gigantyczna pomyłka sądowa.
Prof. Gruza zwraca uwagę, że w słynnej sprawie Tomasza Komendy (uniewinnionego w maju po 18 latach więzienia) i u Mikołajczyka jest ten sam schemat: człowiek, który nie potrafi się bronić, podatny na sugestie, taki, któremu można wszystko wmówić, zastraszyć. Żeby wyjść z matni, przyznaje się, licząc, że potem w sądzie to odkręci. Prof. Gruza akta sprawy Piotra Mikołajczyka analizowała wraz ze swoimi studentami na zajęciach w ramach własnego „Projektu Niewinność – Przeciwdziałanie niesłusznym skazaniom”, wzorowanego na działalności amerykańskiej organizacji Innocence Project (bada sprawy karne pod kątem ewentualnych pomyłek, ma na koncie 250 uniewinnionych osób).