Gospodyni dobrej zmiany
Iwona Mularczyk w wyścigu o fotel prezydenta Nowego Sącza
Na pierwszym briefingu przedstawiona omyłkowo przez Tomasza Porębę, szefa sztabu, jako Iwona Wieczorek. Europoseł zapewne przejęzyczył się, gdyż – w przeciwieństwie do zaginionej nad morzem kobiety, o której słyszała cała Polska – kandydatka pozostawała dotychczas anonimowa. Poprawiwszy się, nie mógł się nachwalić zalet.
O zaskoczeniu totalnym
Zdeterminowana, dynamiczna, oddana, uczciwa, doświadczona, nadzwyczaj dojrzała w procesach podejmowania decyzji. Ponadto, jako nauczycielka historii w szkole, jest nastawiona patriotycznie, w tym duchu wychowuje młodzież ponad dekadę. A wzbudzając sympatię centrali – w przeciwieństwie do kandydatów opozycji, będących w ciągłym zwarciu z władzą – gwarantuje skuteczność. Europoseł nie nazwałby tego szantażem. Sam reprezentuje Podkarpacie i musi powiedzieć, że przyspieszenie, jakiego region doświadczył ostatnimi laty, nawet mu się nie śniło. O wiele łatwiej realizuje się bowiem programy spójne z aktualnymi planami rządu. Należy mieć ten fakt na względzie podczas dokonywania aktu wyborczego względem Iwony Mularczyk, jak to ujął.
Sztab tłumaczył się przed niedowierzającymi wyborcami, że decyzję o nominacji pani Mularczyk na prezydenta dogłębnie przemyślano. Kandydatura została wyłoniona po długotrwałych dyskusjach oraz zleconych w firmie Realizacja sondażach badawczych, weryfikujących jej polityczny potencjał.
Odbierający od ankieterów telefony z zapytaniem: „Na kogo oddałby pan/pani głos w nadchodzących wyborach” (padało m.in. nazwisko Mularczyk Iwona), myśleli, że to pomyłka. – Chyba Arkadiusz? – poprawiali sondujących niedowierzający sondowani, w tym lokalni działacze samego PiS. Niektórzy rozłączali się, odbierając ankietę jako jakieś jaja przedwyborcze.