Wpadki prezydenckie potrafią wyjść innym na dobre. Omal nie przekonali się o tym hutnicy z Pieńska.
Prezydent jeżdżący po Dolnym Śląsku, regionie będącym z władzą w nie najlepszych sondażowych stosunkach, nie mógł się nachwalić prosperity miasteczek, w których miał przyjemność stanąć na mównicy. Biegle operował faktami z ich chlubnej historii. Niestety, czasem zbyt spontaniczny, poniósł kilka wizerunkowych strat.
Jedną z wpadek zaliczył w Zgorzelcu, lekceważąc hutników z pobliskiego Pieńska, którym obcy kapitał wymówił pracę. Wymieniając uściski z przywiezionymi autokarami kołami gospodyń wiejskich, ignorował człowieka z tłumu, ponawiającego prośby o wstawienie się za 230 ojcami rodzin, de facto utrzymującymi pół gminy: – Zamykają nasz zakład! – krzyczał za prezydentem.
Polityka
42.2018
(3182) z dnia 16.10.2018;
Społeczeństwo;
s. 32
Oryginalny tytuł tekstu: "Kto zamyka i otwiera"