JOANNA PODGÓRSKA: – Jak najmłodsi Polacy zagłosowali w ostatnich wyborach?
FILIP PAZDERSKI: – Niespecjalnie zaskakująco, jeśli zestawić to z badaniami opinii tej grupy. Frekwencja najniższa w porównaniu z resztą populacji – około 38 proc. Częściej głosowali na ugrupowania antysystemowe, takie jak Kukiz’15, które wybrało kilkanaście procent najmłodszych. Większość poparła PiS, ale było to poparcie niższe niż w całej populacji – nieco ponad 24 proc. Koalicja Obywatelska dostała w tej grupie około 20 proc. Okazało się też, że najmłodsi wyborcy ciągle najczęściej popierają radykalne ugrupowania – stanowili ponad jedną trzecią spośród osób głosujących na Ruch Narodowy, Wolność J.K.M. i ruch Kukiz’15.
Mnie zdziwił wysoki wynik PSL w tej grupie – prawie 15 proc. Wydawałoby się, że to dla młodych mało „seksowny” wybór.
Wybory lokalne nie do końca można porównywać z parlamentarnymi czy poparciem dla partii politycznych. W wyborach samorządowych bardziej liczy się popularność konkretnych ludzi, których się zna; zwłaszcza w mniejszych miejscowościach. Wystarczyło wyjechać poza Warszawę, żeby zobaczyć, jak to wygląda na płotach – widać konkretnie, kto kogo popiera. W tej kampanii było już bowiem możliwe bezpłatne udostępnianie prywatnych posesji na banery wyborcze. Młodzi znali kandydatów i mogli oceniać, czy to wybór racjonalny, który daje coś konkretnego, a nie bitwa dwóch wrogich plemion. W podobny sposób odczytuję wynik osiągnięty w grupie najmłodszych wyborców przez Bezpartyjnych Samorządowców – prawie 9 proc. Wyraźnie młodzi mogli szukać w tym komitecie opcji merytorycznej, świeżej i oddalonej od krajowej polityki.
Krótko przed wyborami Instytut Spraw Publicznych opublikował raport porównujący postawy polityczne młodych Polaków, Słowaków i Węgrów.