To chyba jedyne eksperymenty naukowe, w których badacz spokojnie przyjmuje, że badany musi na chwilę się zdrzemnąć. Albo zjeść zmiksowaną marchewkę. W BabyLab, Pracowni Psychologii Niemowląt, na Wydziale Psychologii Uniwersytetu Warszawskiego naukowcy sprawdzają, jak myślą i co wiedzą o świecie małe dzieci. Podobne ośrodki powstają też w innych miastach, stołeczny BabyLab był pierwszy w Polsce.
Ten nurt płynie żwawo ostatnimi laty w wielu krajach. Badacze z obu stron Oceanu Atlantyckiego, z pomocą noworodków i kilkumiesięcznych dzieci, szukają odpowiedzi na pytania z obszaru neurokognitywistyki, łączącej psychologię i badania nad mózgiem, jak i na te dotyczące moralności, wielojęzyczności, rozwoju abstrakcyjnych pojęć czy, ogólnie mówiąc, uczenia się. Coraz powszechniejszy dostęp do nowych technologii pozwala ominąć fakt, że jedna ze stron owej współpracy nie umie mówić. Ale też rację ma ten, komu zdaje się, że niemowlęta „mówią” samymi oczami. Nauka potwierdza: klucz do niektórych prawd o człowieku jest właśnie w dziecięcym spojrzeniu.
Doniosłe znaczenie nudy
W wysokim foteliku do karmienia siedzi 9-miesięczna dziewczynka. Na ekranie przed nią – bajka. Na rysunkowych bohaterach, a to na chmurkach, a to na trawie – co chwila pojawia się para oczu. – Wyświetlają się po to, żeby rodzic, obecny przy badaniu, też mógł zobaczyć, na co patrzy dziecko – opowiada Anna Malinowska-Korczak z zespołu BabyLab UW. Obraz na monitorze się zmienia. Teraz kobieca twarz wymawia różne sylaby. Na ekranie komputera badaczy widać czerwone kropki wskazujące, gdzie patrzy dziewczynka. Pokrywają głównie oczy i usta. – Kamera pod ekranem emituje światło podczerwone, które skierowane na twarz badanej odbija się od rogówki oka.