Upiór w eterze
Mobbing za ekranem – rozmowa z Gretą Gober o dyskryminacji w mediach
JOANNA PODGÓRSKA: – Co to jest kreariat?
GRETA GOBER: – To pojęcie stworzone przez badaczy tzw. przemysłu kreatywnego; połączenie prekariatu z creative labour, ludźmi, którzy pracują jako twórcy. Prekariat definiuje warunki ich pracy – w niepewności, bez kontraktów, bez żadnych socjalnych zabezpieczeń. Nie mają poczucia ciągłości, nigdy nie wiedzą, kiedy i skąd przyjdzie następny projekt. A jednocześnie muszą być w pełni dyspozycyjni, co prowadzi do samowyzysku. To jest kreariat.
Tak to wygląda w przypadku telewizji publicznej?
Większość pracowników nie ma etatów. Jeśli mają jakieś umowy, to o dzieło albo umowy-zlecenia, które niewiele gwarantują. Mają bardzo niskie pensje podstawowe, za które w żadnym wypadku nie da się wyżyć. Muszą dorobić wierszówką czy, inaczej, dyżurami grafikowymi. I te honoraria stają się narzędziem kontroli nad pracownikiem, biczem ekonomicznym, który nad nim wisi. Gdy robiłam badanie etnograficzne wśród pracowników newsroomów TVP, rozmawiałam z ludźmi, którzy na umowach o dzieło byli od 10 czy 15 lat.
Taka niepewność może skutkować konformizmem, większą podatnością na presję?
To oczywiście bardziej zależy od osoby. Spotkałam ludzi, którzy, nawet mając umowę o pracę, rezygnowali z niej, gdy uznali, że ich granice zostały przekroczone. Ale na pewno łatwiej jest pozbyć się pracownika bez umowy i może być on bardziej podatny na naciski, by realizować założenia programowe danego newsroomu. Straszakiem na dziennikarzy jest grafik. Jest wywieszany w ostatnim dniu miesiąca i dziennikarz nagle się dowiaduje, że z 15 dyżurów zostały mu dwa. Mimo że nowy szef zapewniał go, że wszystko jest w porządku i chce z nim dalej współpracować.
Te dwa dyżury łatwo przeliczyć na miesięczną wypłatę, że nie starczy na życie, opłaty, ratę kredytu.