Sześciolatka odratowano. Miał kłopoty w przedszkolu. 13-letni Adrian z Łodzi miał mniej szczęścia. Powiesił się na spodniach od piżamy w swoim pokoju, kiedy mama udała się na popołudniową drzemkę. Nie pomogła prawie godzinna reanimacja. Już po śmierci chłopca starszy brat dostał się do jego komputera. Odkrył bloga, w którym niemal wszystkie wpisy dotyczyły tęsknoty za ojcem pracującym w Anglii.
Nikodem z Piły, również 13-latek, wyskoczył z okna wieżowca. Nie dzielił się problemami ani w domu, ani w szkole. List pożegnalny, który matka znalazła pod łóżkiem, był długi. Chłopiec precyzyjnie opisywał swoje emocje, lęki, reakcje otoczenia. Dlaczego nie porozmawiał o nich z rodzicami albo pedagogiem?
Rodzice Nikoli z Dobrego Miasta przestali poznawać dziewczynę, kiedy zaczęła naukę w liceum w Olsztynie. Nie wiedzieli, że córka jest obiektem drwin rówieśników i starszych licealistów. Skromna, cicha, przestraszona, ze wsi, w niemodnych ciuchach, idealna ofiara dla rozkrzyczanych nastolatków. Przeważył film, który koledzy z klasy nagrali na urodzinach jednej z dziewczyn. Prawie pięć minut kpin i głupich dowcipów z Nikoli. Kiedy zobaczyła go w internecie, poszła do altanki w ogródku i przewiesiła gruby sznur przez lampę. Ojciec znalazł ją martwą następnego dnia rano.
Jak to, próbował się powiesić?
Z danych policji wynika, że liczba prób samobójczych wśród dzieci rośnie i zbliża się do 800 rocznie (2016 r. – 475, 2017 r. – 730, 2018 r. – 772). Zaś liczba skutecznych samobójstw oscyluje dookoła setki (2016 r. – 103, 2017 r. – 116, 2018 r. – 97).
Problem w tym, że statystyki mogą być mylące. Samobójstwo czy próba samobójcza to coś, co stygmatyzuje i ofiarę, i rodzinę – stąd skłonność do wyciszania sprawy.