Pieniądze biedy nie przegonią
Dzisiejsza bieda jest inna. Pieniądze jej nie przegonią
1.
W bloku u pani Moniki biedą pachnie już na korytarzu. Jest to zapach specyficzny i nie do podrobienia. W tym wypadku wzbogacony jeszcze nutką piżma, bo 9-osobowej rodzinie towarzyszą dwa psy, pięć kotów i płynna liczba świnek morskich, których liczebność od czasu do czasu regulują koty.
Ta spora zbiorowość zamieszkuje na 34 m kw., co powoduje, że dzieci dopowiadają swoje kwestie z piętrowych łóżek, na których śpią, jedzą i odrabiają lekcje. Na łóżkach też wzajemnie się odwiedzają, tak jakby od niechcenia wpadały do siebie do pokojów, których nie mają, bo mieszkanie składa się z pokoju, kuchni i łazienki.
Sporych rozmiarów telewizor plazmowy jest niemal na prawach domownika. Wyznacza rodzinie rytm dnia i nocy. W malutkiej kuchni mieszka jeszcze tata rodziny, ale to temat delikatny, więc ogólnie nie jest poruszany. Pani Monika sypia na materacu w pokoju z dziećmi. Wszyscy się bardzo kochają, więc nikomu nic nie przeszkadza. Przynajmniej tak zapewniają.
Miesięczny budżet, w zdecydowanej większości oparty na pieniądzach z 500 plus, w przeliczeniu na członka rodziny wynosi 611 zł. Po doliczeniu zwierząt spada znacznie poniżej 600. Nikt z domowników nie pracuje. Ojciec, bo schorowany. Matka też choruje i jest zajęta domem. Drogą eliminacji niepotrzebnych kosztów pani Monika przestała więc opłacać czynsz. Wielotysięcznym zadłużeniem zajął się sąd. Salomonowy wyrok nakazał eksmisję, ale z prawem do lokalu socjalnego, którego nie ma. Zresztą rodziny z siedmiorgiem dzieci nikt przecież nie wyrzuci na bruk. Pieniędzy nie ściągnie, bo nie ma z czego. W efekcie kwota zadłużenia dogania już wartość mieszkania. Pani Monika i jej dzieci mają nie tylko kuratora – pamiątka po krótkotrwałym zabraniu rodzeństwa do sierocińca, ale też asystenta społecznego i dwóch dedykowanych pracowników opieki społecznej.