Osoby czytające wydania polityki

„Polityka” - prezent, który cieszy cały rok.

Pierwszy miesiąc prenumeraty tylko 11,90 zł!

Subskrybuj
Społeczeństwo

MEN powołuje fachowca od pobożnych życzeń

Przedstawienie Pełnomocnika Rządu ds Wychowawczej Funkcji Szkoły i Placówki Przedstawienie Pełnomocnika Rządu ds Wychowawczej Funkcji Szkoły i Placówki Dawid Zuchowicz / Agencja Gazeta
Minister edukacji mocno wierzy, że wreszcie uda się zachwiać przekonaniem nauczycieli, iż od wychowywania jest rodzina, a szkoła ma tylko uczyć, przygotowywać do egzaminów i dbać o wysokie miejsce w rankingach.

W liceach i technikach jeszcze nie ma wakacji. Rekrutujemy i zastanawiamy się nad skutkami rekrutacji. Jacy będą uczniowie w podwójnych klasach pierwszych? Także w MEN nie wybierają się na urlop. Dariusz Piontkowski powołał Iwonę Michałek na pełnomocnika rządu ds. pobożnych życzeń, czyli wychowawczej funkcji szkoły.

Zapłacimy za zaniedbania innych

Mnie sekretarka poprosiła, abym podpisał dokument informujący, że od 1 września będę pracował w 4-letnim liceum ogólnokształcącym. Zmienia się oblicze szkoły. Dyrekcja ostrzegła, że przyjdą do nas dzieci, jakich do tej pory nie mieliśmy. I nie chodzi tylko o wiek, że będą to osoby nawet 14-letnie (jako 6-latki poszły do podstawówki), ale o zachowanie. Powinniśmy być przygotowani na bardzo trudne sytuacje z uczniami pierwszych klas. Zapłacimy za zaniedbania, jakich dopuścili się inni. Możemy jednak liczyć nie tylko na siebie, ale także na kuratorium, które pilnie przygląda się naszym działaniom (brzmi to jak ostrzeżenie), oraz nowych ludzi w MEN (to brzmi jeszcze gorzej – jak groźba).

Szkoły podstawowe, nie oszukujmy się, odpuściły sobie wychowywanie najstarszych klas, a postawiły na przygotowanie do egzaminów. Wychowywały do szóstej klasy, a potem tylko uczyły. Wszyscy wiedzieli, że w liceach i technikach będzie podwójny nabór. Dzieci zmierzą się z konkurencją, jaka poprzednim rocznikom nie śniła się nawet w największych koszmarach. Świadomi potrzeb nauczyciele zmniejszali więc oddziaływanie wychowawcze, a pozyskany czas przeznaczali na nauczanie. Na jeszcze więcej zajęć, kół zainteresowań, prac domowych, na kolejną aktywność, na przygotowywanie do konkursów, dzięki którym nasi uczniowie mogą zyskać dodatkowe punkty podczas rekrutacji. Byle dalej, jeszcze więcej, lepiej – choć nie wychowawczo.

Także rodzice w imię wyższego dobra przymykali oko na niewłaściwe zachowania pociech, byleby tylko dziecko poddało się terrorowi egzaminów. Atmosfera w domach, podstawówkach i gimnazjach była więc taka, aby nie tracić czasu na duperele, tylko zająć się tym, co naprawdę ważne: nauką. Tegoroczne egzaminy, nie lekceważmy tego, odbywały się w aurze strachu, że mogą zostać zepsute przez strajk nauczycieli. To kolejna porcja stresu, lęku i gniewu, której nie przepracowano z uczniami. Należy się spodziewać, że obarczony przesadnymi trudnościami i przygnieciony nadmiernymi obowiązkami rocznik odreaguje niewłaściwym zachowaniem w nowej szkole. Będą wybryki, to tylko kwestia czasu. Nie liczmy na to, że dzieci wyszumią się w wakacje i będą kochane oraz cudowne w nowej szkole. Psychika po traumie sama się nie naprawia.

Już my ich wychowamy, ukierunkujemy na właściwy system wartości

Szkoły średnie są świadome zagrożeń i przygotowują się do inwazji – jak się mówi – „rozwydrzonego rocznika”. Trzeba okiełznać uczniów, którzy zostali przekarmieni marchewką, a nie widzieli kija. Rady pedagogiczne przygotowują się zgodnie z najnowszymi trendami. Przede wszystkim zaostrzamy prawo. Powołane zostały komisje ds. statutu szkolnego. Sprawdzamy, czy wymagania wychowawcze są odpowiednio wysokie, czy procedury rozwiązywania problemów nie pozostawiają wątpliwości, kto tu rządzi, czy kary są wystarczająco surowe. Statut ma podkreślać wychowawczo-profilaktyczną rolę szkoły. Już my ich wychowamy, ukierunkujemy na właściwy system wartości! W pierwszych dniach września przedstawimy nasze stanowisko rodzicom i będziemy liczyli na ich pełne wsparcie.

Koleżanki i koledzy pracujący w podstawówkach opowiadają, że drugiego takiego roku u nich też już nie będzie. Do tej pory wszystkich hamował strach wynikający z podwójnego naboru. Cel edukacyjny przesłaniał inne zadania szkoły. Udawano, że pojawienie się klasy siódmej i ósmej pod względem wychowawczym nic nie zmienia. Niestety, dłużej nie da się nie widzieć, że w ośmioletniej podstawówce pojawiły się problemy z zachowaniem, o jakich sześcioletnia szkoła nie miała pojęcia. Jeśli nadal będzie się przymykać oko na wybryki starszych klas, wszyscy uczniowie pomyślą, że tak można. Podstawówki wymagają pilnej interwencji wychowawczej, wręcz misji naprawczej, czego świadomi są nie tylko co wrażliwsi nauczyciele, ale przede wszystkim zaniepokojeni rodzice młodszych dzieci. W podstawówkach zrobiło się niebezpiecznie.

Trudno powiedzieć, czy to MEN popycha szkoły do aktywności wychowawczej, czy to same szkoły budzą się z wychowawczego letargu, a władze błyskawicznie reagują na nastroje wśród nauczycieli i rodziców. W każdym razie język, jakim posługuje się nowy minister edukacji, zrobił pozytywne wrażenie nawet na starych wyjadaczach z ZNP. Sławomir Broniarz powiedział, iż „spotkanie z ministrem Piontkowskim zasadniczo różniło się od rozmów z jego poprzedniczką Anną Zalewską. Było bardzo merytoryczne, rzeczowe, konkretne”. Prezes ZNP uznał, iż to dobrze rokuje na przyszłość.

Szkoła tylko uczy do egzaminów

Minister edukacji mocno wierzy, że wreszcie uda się zachwiać przekonaniem nauczycieli, iż od wychowywania jest rodzina, a szkoła ma tylko uczyć, przygotowywać do egzaminów i dbać o wysokie miejsce w rankingach. Do zrealizowania tego ambitnego celu ma przyczynić się Iwona Michałek, pełnomocnik rządu ds. wspierania wychowawczej funkcji szkoły. Zadaniem nowego człowieka w MEN ma być, jak się wyraził Piontkowski, „koordynowanie prac związanych ze wzmacnianiem wychowawczej roli szkoły”. A mówiąc innymi słowami, celem Michałek jest zapobieżenie skutkom chaosu, jaki wywołała w oświacie Anna Zalewska.

Niebawem zakończy się podwójna rekrutacja do liceów i techników. Żeby dzieci zechciały wziąć udział w tym bezsensownym wyścigu szczurów, trzeba było je zniewolić kłamstwami o świetlanej przyszłości, omamić obietnicami bez pokrycia, a nawet sterroryzować rodzicielskimi i nauczycielskimi emocjami. Całe to antywychowawcze badziewie wchłonęła psychika kilkunastolatków. Wszyscy – rodzice, nauczyciele, uczniowie – funkcjonowaliśmy jak w hipnozie. Za chwilę się wybudzimy, zdrowy rozsądek zacznie wracać na swoje miejsce, pojawią się pytania, czy warto było robić z dzieci maszyny do zdawania egzaminów. Z hipnotycznego snu wybudzą się też nastolatki. W maszynach zacznie zgrzytać. Młodzi młodzieńczo się wkurzą. Jak mówi Owsiak, będzie się działo. Będzie widowiskowo. Na miejscu ministra Piontkowskiego powołałbym nie jednego, ale cały batalion pełnomocników ds. ratowania szkół przed chaosem reformy i jeszcze jeden batalion ds. przywrócenia nauczycielom autorytetu, aby mogli i chcieli znowu wychowywać. Od przywracania autorytetu bym zaczął.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kultura

Mark Rothko w Paryżu. Mglisty twórca, który wykonał w swoim życiu kilka wolt

Przebojem ostatnich miesięcy jest ekspozycja Marka Rothki w paryskiej Fundacji Louis Vuitton, która spełnia przedśmiertne życzenie słynnego malarza.

Piotr Sarzyński
12.03.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną