Nie mówimy o garażowym graniu, niedostępnej szeroko muzyce przypisanej zamkniętej subkulturze, a o piosenkach granych na koncertach, puszczanych na marszach i demonstracjach – np. z okazji rocznic powstania warszawskiego czy święta niepodległości. O piosenkach wydawanych na płytach i dostępnych w internecie. Niektóre mają setki tysięcy albo i miliony odsłon – w tym „Europa umiera” (4,9 mln), „11 Listopada” (3 mln), „Wyklęci” (2 mln), „Marsz Niepodległości” (870 tys.), „Wszyscy na marsz” (502 tys.)...
Wiele utworów opiera się na budzeniu uczuć patriotycznych i dotyczy wojennej historii Polski, najczęściej wykorzystywany jest w nich motyw powstania warszawskiego i żołnierzy wyklętych, choć znajdziemy także np. historię Witolda Pileckiego czy Dywizjonu 303.
Gdy staranniej przejrzeć tę muzyczną ofertę, okaże się, że teksty promowanych przez narodowców wykonawców pełne są bieżących politycznych komentarzy, a także homofobicznych, antysemickich, islamofobicznych i wręcz faszystowskich akcentów. Muzycy krytykują wszystko, co jest związane z poglądami lewicy lub centrum, wyśmiewają media, ruchy obywatelskie, polityków, wyznawców innych religii, wzywają do przemocy w obronie Polski. W imię Boga, honoru i miłości do ojczyzny.
Ewa Siedlecka: Rozkręca się spirala przemocy
„Pedalskie lobby” i propaganda
Badając ofertę wykonawców, których zaproszono