Społeczeństwo

Domów dziecka miało ubywać, a jest ich coraz więcej. Dlaczego?

W placówkach opiekuńczych przebywa nadal 1361 małych dzieci poniżej siódmego roku życia. W placówkach opiekuńczych przebywa nadal 1361 małych dzieci poniżej siódmego roku życia. Vishnu R Nair / Unsplash
W placówkach opiekuńczych przebywa nadal 1361 małych dzieci poniżej siódmego roku życia – których od trzech lat miało już tam nie być. Powinny były trafić do rodzin zastępczych, zaznać rodzinnego ciepła, z dala od publicznego ośrodka.

Od czterech lat w instytucjonalnych domach dziecka powinny przebywać wyłącznie dzieci powyżej siódmego roku życia. Od 2020 r. tylko starsze niż 10-latki, a od kolejnego roku każda placówka będzie mogła przyjąć maksymalnie 14 dzieci. Tyle przepisy, bo rzeczywistość wygląda kompletnie inaczej.

Obchodzenie przepisów na porządku dziennym

Rząd przedstawił właśnie informacje z realizacji ustawy o wspieraniu rodziny i systemie pieczy zastępczej. Wynika z niej, że w ubiegłym roku o 19 zwiększyła się liczba samorządowych placówek opiekuńczych. Aby sprostać wymaganiom ustawy – chodzi o stopniowe pozbywanie się molochowatych domów dziecka – powiaty dzielą już istniejące ośrodki. Na przykład w budynku z 30 podopiecznymi wydzielają nowe dwie instytucje. Formalnie jest po problemie, ale liczba domów dziecka rośnie.

Przepisów dotyczących wieku przyjmowanych dzieci też się nie przestrzega. Tylko w zeszłym roku przyjęto 210 dzieci poniżej pierwszego roku życia oraz 369 od roku do trzech lat. W sumie w placówkach opiekuńczych przebywa 1361 dzieci poniżej siódmego roku życia – których od trzech lat miało już tam nie być. Powinny były trafić do rodzin zastępczych, zaznać rodzinnego ciepła.

Czytaj także: Nawet takie dziwne domy są lepsze niż Dom Dziecka

Miejsca w domach zastępczych są, ale prawo nie pozwala ich zapełnić

Jednocześnie w rodzinach zastępczych w całym kraju jest wciąż 1330 wolnych miejsc. Ich zapełnienie nie jest możliwe ze względu na obowiązującą regionalizację. Jeśli jakaś rodzina chce przyjąć dziecko spoza powiatu, nie może tego zrobić. Niektóre rodziny pozostają w gotowości przez miesiące, a małe dzieci skazuje się na domy dziecka.

Politykę powiatów ilustruje historia, którą opisuje Anna Krawczak prowadząca rodzinę zastępczą: „Ostatnio dziewięcioletnia dziewczynka, całkowita sierota, miała zostać zabrana bezpośrednio z pogrzebu swojego rodzica do domu dziecka, ponieważ powiat się zapierał, że na jego terenie nie ma wolnego miejsca w rodzinie zastępczej. Po interwencji Stowarzyszenia Rodzin Zastępczych okazało się cudownie, że to miejsce się znalazło – powiat prawdopodobnie trzymał wolne miejsca dla hipotetycznych młodszych dzieci, wychodząc z założenia, że nie ma sensu zawalczyć o dziewięciolatkę, i tak za chwilę skończy 10 lat i przestanie być problemem ustawowym. Nie wspominam już o tym, że rodzic nie zmarł z dnia na dzień, był chory przewlekle, więc było dużo czasu, aby ustalić plan działania po jego śmierci, zapoznać dziecko z przyszłą rodziną zastępczą, zapoznać umierającego ojca z przyszłymi opiekunami jego córki, pozwolić odejść temu człowiekowi w spokoju co do losów jego jedynego dziecka. Ale nie. Nie starczyło woli, chęci ani empatii, bo przecież na terenie powiatu był dom dziecka, więc po co się wysilać”.

Trudne życie rodziców zastępczych

Opiekę zastępczą w Polsce pełni 36 tys. rodzin. Najczęściej to osoby w wieku 51–70 lat. Niektórzy za kilka lat sami będą potrzebować opieki. Nowych chętnych nie przybywa. Od lat nie mieliśmy finansowanej przez rząd kampanii społecznej, która promowałaby rodzinną pieczę zastępczą. „Zamiast tego ustawia się ją w roli bezpośredniej konkurencji dla rodzin biologicznych. Tymczasem rodzic zastępczy nie odbiera dziecka. Jest dla niego kołem ratunkowym. Nie robi tego dla zdobycia fortuny, to ciężka praca” – uważa Joanna Luberadzka-Gruca z Koalicji na rzecz Rodzinnej Opieki Zastępczej.

Nie mniej niż 2 tys. zł brutto – tyle zarabia dziś rodzic zawodowy. Podpisuje, zwykle na trzy lata, umowę zlecenie. Żeby opiekować się dziećmi, musi zrezygnować z innej pracy. Ogólnopolskie Stowarzyszenie Rodziców Zastępczych od lat apeluje, by pensja wynosiła nie mniej niż minimalne wynagrodzenie – w styczniu 2019 r. było to 2250 zł brutto, ale na razie prawa nie zmieniono. W efekcie zawodowym rodzicom zastępczym zdarza się upominać w sądzie o nadgodziny. Z różnym skutkiem.

Zawodowe rodziny zastępcze stanowią niewielki odsetek wszystkich rodzin sprawujących funkcje zastępcze. Środki przeznaczone na pokrycie kosztów utrzymania dzieci, dodatek 500 plus i wyprawka to wciąż za mało, by rodzice ci, zapewniający bezpieczeństwo, sami mogli czuć się bezpiecznie.

Czytaj także: Dlaczego dzieciom z domów dziecka tak trudno zapomnieć o biologicznych rodzicach?

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Wyjątkowo długie wolne po Nowym Roku. Rodzice oburzeni. Dla szkół to konieczność

Jeśli ktoś się oburza, że w szkołach tak często są przerwy w nauce, niech zatrudni się w oświacie. Już po paru miesiącach będzie się zarzekał, że rzuci tę robotę, jeśli nie dostanie dnia wolnego ekstra.

Dariusz Chętkowski
04.12.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną