Juliusz Ćwieluch: – Każdym można manipulować?
Jerzy Stelmach: – Każdym, bo każdy ma słaby punkt.
Jaki jest pański?
Niech mnie pan oszczędzi. Ja i tak już dużo dźwigam na swoich wiotkich barkach.
Trzymając się definicji z pana książki, właśnie sięgnął pan po występowanie w roli ofiary.
Pod warunkiem, że byłoby to świadome i intencjonalne działanie w osiągnięciu jakiejś korzyści. A ja otwarcie i szczerze zmieniam temat.
Zmiana tematu to jeden ze sposobów obrony przed manipulacją?
Żeby się bronić, trzeba przede wszystkim wiedzieć, że jest się manipulowanym. Później trzeba chcieć się bronić. A my często poddajemy się manipulacji. Nie sprawdzamy faktów, żeby broń Boże nie okazało się, że się nie zgadzają.
Może uważamy, że ktoś manipuluje nami w dobrej wierze?
Manipulacja to świadome użycie niedozwolonego sposobu perswazji, więc o dobrą intencję raczej trudno. W nielicznych przypadkach przyjmuję, że korzyść, jaką osiąga manipulujący, jest również wartością dodatnią dla osoby manipulowanej. Ale zwracam na to uwagę zaledwie w przypisie, bo natura manipulacji jest ciemna. Trudno w niej szukać jasnych stron.
Poproszę o przykładowy promyk.
Lekarz, który pyta pacjenta w termalnej fazie nowotworu, gdzie w przyszłym roku wybiera się na wakacje. O ile nie mamy do czynienia z cynicznym żartownisiem, tylko empatycznym i etycznym człowiekiem. Oczywiście pytaniem tym wciska mu kit, bo tak nazywam tę technikę, ale robi to, żeby podnieść go na duchu i pośrednio upewnić, że wyjdzie z choroby. A jednocześnie nie kłamie i niczego nie obiecuje. Nie każdy chce wiedzieć, że został mu miesiąc życia, i lekarz ma prawo tak postąpić.