Sprawa o znęcanie się nad Karoliną Piasecką zakończyła się wyrokiem. Adekwatnym do winy: dwa lata bezwzględnego więzienia dla Rafała P., do tego nawiązka dla byłej żony – 75 tys. zł. To znacznie więcej, niż wnioskowała prokuratura. Akt oskarżenia, wystawiony w prokuraturze Warszawa-Praga Północ, mówił o zaledwie dwóch godzinach prac społecznych tygodniowo.
Wyrok jest, jaki powinien być. Skoro gwałt, gwałt ze szczególnym okrucieństwem, pobicie uznajemy za ciężkie przestępstwa, dlaczego te same czyny popełnione w małżeństwie mielibyśmy oceniać inaczej? Karolina Piasecka, ofiara, jest zadowolona z wyroku. Gdy go ogłaszano, cała sala klaskała.
Prokuratura zastosowała polski styl myślenia
Oskarżonego tam nie było. Odpowiadał z wolnej stopy. Prokuratura nie uznała za konieczne użycie żadnych szczególnych środków dozoru. Zastosowała styl myślenia zdumiewająco silnie zakorzeniony w Polakach. Że przemoc seksualna to taka półprzemoc. A już w rodzinie – właściwie nie ma o czym mówić. Wciąż zapadają wyroki, w których pisze się wprost, że „gdyby żona wypełniała powinności małżeńskie, to mąż nie musiałby jej gwałcić”. Bo przecież nie będzie się rozwodził.
Czytaj także: „Żona idealna”. O nagraniu Karoliny Piaseckiej
Gehenna Karoliny Piaseckiej być może trwałaby krócej, gdyby nie zawahanie ofiary – efekt po trosze nadziei, że jeszcze można ratować rodzinę, a po trosze braku wnikliwości ze strony jej środowiska. Już kilka lat, zanim sprawa trafiła na czołówki gazet, Piasecka poprosiła o założenie rodzinie niebieskiej karty. Dokumentu, w którym odnotowuje się kolejne kłopoty rodziny i który dla służb społecznych jest jak dzwonek alarmowy – tu trzeba uważać, przyglądać się, pomóc.
Wrażenie, jakie zrobił skazany właśnie były radny PiS, było więcej niż dobre. Jego opowieści o tym, ile poświęca dla rodziny, wydały się służbom wiarygodne. Po wycofaniu wniosku o niebieską kartę Karolina Piasecka znów została sama. Na kolejnych parę lat.
Przemoc ma to do siebie, że narasta. Zawsze. Zaczęło się wielogodzinne znęcanie, po nim gwałty, wyzywanie, poniżanie. Przemoc ekonomiczna. Wątek wrócił, bo znajomi z pracy Karoliny Piaseckiej zorientowali się, że w jej domu coś jest nie tak. Kobieta zdecydowała się raz jeszcze zawalczyć o siebie dopiero wówczas, gdy mogła wesprzeć się na nich. Także w momentach zawahania. O te łatwo w przypadku nadszarpniętej kondycji psychicznej ofiary wieloletniej przemocy.
Sam oskarżony nie przyznaje się do winy. Mówi o zmontowanych nagraniach, w dodatku niewyraźnych, o oczerniającej go żonie. I na przemian ją przeprasza.