Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Społeczeństwo

Socjalni bez socjalu

Pracownicy socjalni klepią biedę

Pomoc społeczna to nie tylko pracownicy socjalni, ale również asystenci rodzin. Pomoc społeczna to nie tylko pracownicy socjalni, ale również asystenci rodzin. Adela Podgórska
Są urzędnikami, psychologami, terapeutami, spowiednikami, a kiedy coś nie idzie po myśli podopiecznych – workami do bicia. Wszystko to za marne grosze, bo coraz częściej wypłacają zasiłki wyższe niż własne pensje.
Pracownicy socjalni to jedna z najsłabiej opłacanych grup w administracji publicznej, a jednocześnie bardzo potrzebny.Krystian Maj/Forum Pracownicy socjalni to jedna z najsłabiej opłacanych grup w administracji publicznej, a jednocześnie bardzo potrzebny.

Sfrustrowani pracownicy socjalni grożą strajkiem. I akurat ich protest mógłby rządzących, szczególnie przed wyborami, poważnie zaboleć. Bo to pracownicy socjalni wypłacają świadczenia, m.in. te sztandarowe z programu 500 plus. W całej Polsce są sporą armią liczącą 40 tys. ludzi, z tego ponad 94 proc. to kobiety. Ich liczba z roku na rok maleje, młodzi nie rwą się do ciężkiej roboty za średnią pensję nieprzekraczającą na rękę 2,1 tys. zł.

Trudno znaleźć gorzej opłacany fach. A wymogi rosną. Minimum wykształcenia to ukończone trzyletnie kolegium pracowników socjalnych lub jeden z kierunków studiów: praca socjalna, pedagogika, pedagogika specjalna, politologia, polityka społeczna, psychologia, socjologia, nauki o rodzinie.

Podniesienie kwalifikacji miało oznaczać wyższą pensję. W teorii. W praktyce dodatek funkcyjny Joanny to 460 zł brutto, śmiech na sali. Podlega jej dziewięciu pracowników, dziesięć tysięcy podopiecznych. Rotacja w załodze jest ogromna – w ciągu roku sześciu młodych, wykształconych, zamknęło drzwi MOPS z drugiej strony, za takie pensje nie chcieli pracować. Nie wytrzymali tempa, ilości stresu, odpowiedzialności.

Sama zastanawiam się czasem, po co mi to wszystko? – pyta kierowniczka MOPS na Śląsku. – Mam ukończoną socjologię, dyplom z mediacji, negocjacji, jestem pielęgniarką i znam język migowy. Z takimi kwalifikacjami mogłabym pracować w wielu innych instytucjach za większe pieniądze. Wciąż się łudzę, że coś się zmieni, ktoś nas zauważy. Jeśli nie działają prośby, to może uzyskamy swoje groźbą?

Łapanka na kierownika

Ich wynagrodzenia to tzw. zadania własne gmin. Rząd przekazuje pieniądze samorządom, a te określają, ile pieniędzy przeznaczyć na pensje, stąd spore rozbieżności.

Polityka 34.2019 (3224) z dnia 20.08.2019; Społeczeństwo; s. 30
Oryginalny tytuł tekstu: "Socjalni bez socjalu"
Reklama