Wolontariat za granicą to coraz popularniejszy sposób na spędzenie wakacji i przerw świątecznych dla młodych ludzi. Także na polskim rynku w ostatnich latach pojawiło się mnóstwo ofert podróży połączonych z możliwością wsparcia lokalnej społeczności. Czy taki płatny, zorganizowany obóz to nadal wolontariat w pełnym tego słowa znaczeniu?
Czytaj też: Dlaczego Polakom tak trudno przychodzi współczuć
Po co jadą?
Nastolatkowie mogą wybierać z szerokiej gamy propozycji – od ochrony żółwi morskich w Meksyku po pracę w nepalskim szpitalu. Dla wielu młodych głównym powodem wyjazdu nie jest jednak chęć świadczenia bezpłatnej pomocy, ale raczej samorozwój.
– Na wolontariat medyczny zdecydowałem się głównie dlatego, że chcę się dostać na studia medyczne – mówi Antek, uczeń drugiej klasy liceum, uczestnik grupowego wyjazdu do Nepalu. – Nie miałem pojęcia, co chcę robić w przyszłości, dlatego pojechałem: poznawać ludzi, doskonalić język – wspomina podróż do Meksyku Maks, weteran wycieczek z jedną z firm. W pierwszą taką podróż udał się już jako 14-latek.
Młodzi wyjeżdżający na wolontariat do krajów Trzeciego Świata często postrzegają podróż jako element aplikacji na prestiżowe studia czy możliwość doskonalenia umiejętności językowych, a innym pomagają przy okazji. Wiele osób decyduje się na wyjazd zorganizowany przez firmę, bo jest wygodniejszy i bezpieczniejszy od samodzielnego. Firmy zapewniają też ubezpieczenie. – Nie musisz się o nic martwić – podsumowuje Julia, wolontariuszka w szpitalu w nepalskim Chitwan.