Marysia, 16-latka, od września uczennica pierwszej klasy jednego z warszawskich liceów, w nową szkołę postanowiła wejść z pewnością siebie. Akurat jej się przydał urodzinowy prezent od rodziców – keratynowe prostowanie włosów. Zabieg wykonywany u fryzjera, dziewięć stów, tanio nie było, ale efekt jest łał. Fryzura idealna, żadnych loczków (Marysia ich nienawidzi), no i nie musi wreszcie od samego rana grzać w łazience prostownicy. Robiła to już na początku gimnazjum, taką potajemnie kupioną, dołączoną do szamponu z Rossmanna, bo rodzice nie zgadzali się, żeby 13-latka prostowała sobie włosy.