Dorośli boją się Tęczowego Piątku, a dzieci LGBT chciałyby wiedzieć, że nie są same
Warszawska podstawówka, klasa trzecia, sytuacja sprzed kilku dni. Dziewięciolatki bawią się w restaurację. „Poproszę hamburgera” – mówi chłopiec do kolegi. „Pedałów nie obsługujemy” – odpowiada kolega „restaurator”.
Dzieci uczą się szybciej, niż się dorosłym wydaje. Strach pomyśleć, czego nauczą się przy okazji tegorocznego Tęczowego Piątku, międzynarodowej akcji wymyślonej, by wesprzeć młodzież LGBT, organizowanej w Polsce od czterech lat. Kampania Przeciw Homofobii informowała, że o tym, w jaki sposób społeczność szkolna będzie świętować 25 października, zadecydują uczniowie i uczennice wraz z kadrą nauczycielską i rodzicami. Okazało się to myśleniem życzeniowym.
Strach ma wielkie oczy
W wielu szkołach tęczowe imprezy zostały odwołane, w innych dyrektorzy nie wyrazili na nie zgody albo nawet nie zaczęto rozmowy na ten temat. Tu i ówdzie „na wszelki wypadek” odwołano przewidziane w planie lekcji godziny wychowawcze. W Zespole Szkół Ekonomicznych w Kaliszu „dzień tęczy” próbowała zorganizować jedna z nauczycielek. Na stronie internetowej szkoły zapowiedziano, że nauka tolerancji i wzajemnego szacunku odbywać się będzie poprzez zabawę, konkursy, muzykę i taniec. „Wszystko po to, by było wesoło, ale i mądrze” – cytuje komunikat serwis Naszemiasto.pl. Zapowiedź jednak nagle zniknęła, a dyrektor informację o akcji nazwała „nieporozumieniem”. Na fanpage′u zatriumfowała lokalna Młodzież Wszechpolska: „Nasze stanowisko od początku jest jasne: NIE dla Tęczowych Piątków!”.
Kaliskie dzieci nauczą się więc dzięki Tęczowemu Piątkowi nie tylko, że dorośli nie popierają, ale wręcz że są przeciwko tolerancji, równości, a w ostatecznym rozrachunku – przestańmy udawać – ludziom z grupy LGBT.