Kiermasz w centrum handlowym. Większość sprzedawców robi, co się da, żeby nie dopłacić do interesu, bo placowe tu wysokie. Ale chłopak ze stoiska z ekoserami chowa się przed klientami. Grzebie w telefonie. Odwraca się do sąsiadów, by z nimi pogadać. Słaby targ, co zrobić – mówi na koniec dnia. Na swoją wypłatę – 200 zł – zarobił, więc w porządku. A placowe? Transport? Koszt produkcji? To, że inny chłopak, producent z Podlasia, będzie stratny? To już nie jego sprawa. Miał stać – to stał.