Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Społeczeństwo

Feministka z koczowiska

Romska feministka

Mindra Caldarar z rodziną pokazuje w osadzie Nagrodę Równości, którą właśnie uhonorowało ją miasto Gdańsk. Mindra Caldarar z rodziną pokazuje w osadzie Nagrodę Równości, którą właśnie uhonorowało ją miasto Gdańsk. Przemysław Kozłowski
Viki Gabor wygrała Eurowizję, Mindra Caldarar zdobyła Gdańską Nagrodę Równości. Może dzięki temu Romowie przestaną się niektórym kojarzyć tylko z żebractwem. Duża w tym zasługa romskich kobiet, ciągnących w górę swoje małe społeczności.
Rumuńscy Cyganie rozjechali się po Europie i oddali najprostszemu sposobowi zarobkowania – żebractwu.Wojciech Matusik/Forum Rumuńscy Cyganie rozjechali się po Europie i oddali najprostszemu sposobowi zarobkowania – żebractwu.

Pod koniec drogi, tam gdzie kończą się zadbane domy z ogrodami, a betonowe płyty zmieniają się w piach, gdzie osiedle przechodzi w pola i nieużytki, stoi mały, różowy, odrapany dom. Przed nim toi toi i zagroda z chatą z desek, mebli, folii i Bóg wie czego jeszcze. Mieszka w niej przybyłe w lipcu z Rumunii małżeństwo z ósemką dzieci i dziewiątym w drodze. Za różowym domem, pośród drzew, jest takich chat jeszcze kilka. Żyje tu prawie 70 osób.

Przy zagrodzie pali grupka mężczyzn. Wokół biegają z krzykiem nieuspokajane przez nikogo dzieciaki. Niektóre pomagają wyładowywać z samochodu stare meble na opał. Przed różowym domem gadają kobiety. 32-letnia Mindra Caldarar podnosi się ze stołka i wchodzi do przedsionka, gdzie urządziła kuchnię, by zamieszać zupę. Za kuchnią pokój z tkaninami na ścianach, kanapą, piętrowym łóżkiem i piecykiem z beczki. Mieszka w nim z czwórką dzieci i mężem.

Mindra pomaga co biedniejszym, zwłaszcza niedawno przybyłej rodzinie z ósemką dzieci. Ich matka ostatnio poszła z dwójką na ulicę i przyniosła 7 zł. A jeszcze pracownica Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie (MOPR) wypytywała, kto ją zmusza do żebrania. Więc Mindra kupiła jej siedem chlebów, dziesięć jaj, trzy kilo korpusów z kurczaka i pampersy. Bo oprócz 500+ ma etat w Letniej Świetlicy Wielokulturowej i fuchy u Polek, które jej zaufały i zaproponowały, by dorabiała sprzątaniem mieszkań, zamiast siedzieć na ulicy. Kiedyś żebrała z dziećmi, teraz już nie musi. – Moje dzieci na ulicę nie pójdą – zapewnia. – Teraz szkoła, potem praca. Obojętnie jaka, byle nie na ulicę.

Za nią na esemesy odpisuje szwagierka Ewa. Za krótko chodziła do szkoły.

W różowym domu żyje trzech braci z żonami oraz ich kilkanaścioro dzieci. Każda rodzina w jednym pokoju.

Polityka 3.2020 (3244) z dnia 14.01.2020; Społeczeństwo; s. 38
Oryginalny tytuł tekstu: "Feministka z koczowiska"
Reklama