W sezonie 2015/16 sprzedano 550 tys. biletów wstępu do Tatrzańskiego Parku Narodowego, w 2018/19 – 730 tys. 28-tysięczne Zakopane odwiedza co roku około miliona osób, a są dni, kiedy w Tatrach jednocześnie przebywa 40 tys. turystów, wliczając w to i zaprawionych górołazów, i tych, którzy zaliczą bez mała obowiązkową, patriotycznym obowiązkiem dyktowaną pielgrzymkę do Morskiego Oka. Fasiągiem, oczywiście. Na piwo, rzecz jasna.
W zasadzie Polak lubi zimą pojechać tam, gdzie wszyscy, czyli – wedle rankingu TOP5 (portal Noclegi.pl) – zatopić się w nieprzebranym tłumie Zakopanego, Wisły, Białki Tatrzańskiej, Szczyrku, Szklarskiej Poręby. I słono za to zapłacić, niekiedy zaliczkując na kilka miesięcy wcześniej, stuprocentowo i bezzwrotnie. Czteroosobowa rodzina na samo spanie przez zaledwie trzy noce w górach wydała w 2019 r. średnio 1030 zł, a – jak powiada Agnieszka Wirkowska z Noclegów.pl – zdarza się, że cena noclegu w ferie zimowe rośnie o 100 proc.
Bez kategorii
Fakt, że nasz naród z coraz większym upodobaniem rusza się z domu w celach turystycznych, jest jednym z najbardziej widowiskowych objawów przemian społecznych i kulturowych ostatnich dziesięcioleci. W 2018 r. – wedle GUS – udzielono w naszym kraju prawie 89 mln noclegów, o 6 proc. więcej niż rok wcześniej. W tymże roku w Polsce było już dwa razy więcej hoteli niż w 2004 r. Tzw. baza noclegowa puchnie w tempie 2–3 proc. rocznie. Przybywa hoteli, raczej z niższej, 3-gwiazdkowej półki, bo takie są najbardziej poszukiwane, ale też wytwornych apartamentowców. Ponadto „villi” oraz „residencji” – delikatnie mówiąc – minimalistycznych w wyposażeniu i standardzie kwater prywatnych; tu notuje się nawet 10-procentowy przyrost roczny.