Wydawało się, że Wielkopolska nie uległa szaleństwu ogłaszania „stref wolnych od LGBT”, bo żadna z gmin nie przyjęła takiej uchwały. Wydawało się. Aktywiści z Grupy Stonewall poinformowali, że już w maju ubiegłego roku głosowanie w tej kwestii odbyło się w gminie Szczytniki. A udało się to ustalić tak późno, bo nadgorliwi radni (jednogłośnie) przyjęli uchwałę o sprzeciwie wobec „deklaracji LGDP i gender”. Chyba nie bardzo wiedzieli, w jakiej sprawie właściwie głosują. Coś dzwoni, ale w którym kościele? Inna rzecz, że w Polsce dzwoni w tej kwestii w większości kościołów.
Obywatele drugiej kategorii
Mogłoby to być śmieszne, gdyby nie było tragiczne. W uzasadnieniu uchwały wyciągnięto najcięższe religijno-patriotyczne armaty. Radni tłumaczyli, że głosowali w poczuciu odpowiedzialności za młode pokolenie, wielowiekowe tradycje narodowe oraz wartości chrześcijańskie, a inspiracją były dla nich takie wydarzenia jak chrzest Polski, odzyskanie niepodległości czy odrodzenie samorządności po upadku komunizmu.
Tyle w kwestii śmieszności. Straszno się robi, gdy uświadomimy sobie, że takie uchwały – a przyjęło je już w Polsce 90 gmin – nie uderzają w mitycznego „potwora Gendera” czy jakąś ideologię, ale w żywych ludzi. W osoby homoseksualne i transpłciowe, które na ich podstawie mogą podlegać społecznemu wykluczeniu. Trudno, by w tej sytuacji nie poczuły się obywatelami drugiej kategorii.
Słowa zmieniają się w kamienie
Już blisko 30 proc.