Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Społeczeństwo

Zasada „z Kościołem nie wygrasz” przestaje w Polsce działać

Biskupi Kościoła katolickiego Biskupi Kościoła katolickiego Jakub Orzechowski / Agencja Gazeta
Zapadł właśnie trzeci wyrok, w którym sądy uznały odpowiedzialność kościelnej osoby prawnej za przestępstwa seksualne podległego jej kapłana.

Sąd Okręgowy w Bydgoszczy uznał, że kurie wrocławska i bydgoska są współodpowiedzialne za gwałty, których ksiądz Paweł Kania dopuścił się na nastoletnim Arku. Czterej biskupi i kardynał kryli pedofila, umożliwiając mu krzywdzenie kolejnych ofiar. Muszą za to wypłacić Arkowi 300 tys. zł odszkodowania. Pisaliśmy o tej sprawie w artykule „Chłopiec, który bał się księdza” w kwietniu 2019 r.

Kościół nie chce mówić o „odszkodowaniach”

Jako pierwszy o kościelne odszkodowanie wystąpił w 2013 r. Marcin K., molestowany w dzieciństwie przez księdza. Pozwał kurię koszalińsko-kołobrzeską za bezczynność. Przełożeni księdza mieli wiedzieć o jego skłonnościach, ale nie reagowali. Marcin domagał się 200 tys. zł zadośćuczynienia. Doszło do ugody. Kuria „w geście chrześcijańskiej pomocy” wypłaciła mu 150 tys. zł na pokrycie kosztów terapii. Kościół jak ognia chciał uniknąć słowa „odszkodowanie”, obawiając się fali pozwów.

W wielu przypadkach płacił, ale po cichu. Dochodziło do ugód gabinetowych, by sprawy w ogóle nie trafiały na wokandę i nie widziały światła dziennego. Fali pozwów i tak nie dało się uniknąć.

Pani Katarzyna jako 13-latka przez kilkanaście miesięcy była więziona, bita i gwałcona przez księdza z Towarzystwa Chrystusowego. To zrujnowało jej psychikę. Kilkakrotnie podejmowała próby samobójcze, trafiła na oddział psychiatryczny z diagnozą stresu pourazowego. Musi być pod stałą opieką psychologiczną. Po latach zdecydowała się pozwać chrystusowców, a sąd w styczniu 2018 r. uznał jego winę i zasądził milion złotych odszkodowania i 800 zł dożywotniej miesięcznej renty. Uznając odpowiedzialność cywilną zakonu, sąd napisał w uzasadnieniu, że „gdyby [sprawca] nie wykorzystał swojej funkcji księdza do zdobycia zaufania pokrzywdzonej, szkoda nie zostałaby wyrządzona”. Nikt w zakonie nie zwracał uwagi, że w pokoju księdza stale nocuje 13-latka.

Kościół o pieniądze walczy do końca

Drugą osobą, której prawomocnie udało się wywalczyć odszkodowanie, jest Jarosław Mielewczyk, jeden z bohaterów filmu braci Sekielskich „Tylko nie mów nikomu”. Jako ministrant był molestowany przez wikarego z Kartuz. W 2017 r. sąd pierwszej instancji nakazał księdzu jedynie przeprosić ofiarę „za naruszenie dóbr osobistych w postaci godności oraz nietykalności cielesnej”. Żądanie zadośćuczynienia na rzecz fundacji Nie lękajcie się w wysokości 10 tys. zł oddalił. Jednak Sąd Apelacyjny w Gdańsku w październiku 2019 r. orzekł, że przeprosiny nie wystarczą, a 400 tys. zł zadośćuczynienia mają zapłacić wspólnie wikary, parafia i diecezja pelplińska.

Oficjalnie hierarchowie oferują ofiarom „zadośćuczynienie moralne” i modlitwę. W polskim Kościele obowiązuje wykładnia, że odszkodowanie powinien płacić wyłącznie sprawca jako osoba fizyczna. Ale jest to niezgodne z prawem, bo żadna instytucja nie może wyłączyć swojej odpowiedzialności jakimś arbitralnym aktem. Jednak sądy w sprawach o zadośćuczynienie ofiarom kościelnej pedofilii orzekały na podstawie art. 430 kodeksu cywilnego, który pozwala za szkody wyrządzone przez podwładnego obciążyć zwierzchnika. Kościół o pieniądze walczy do końca.

W sprawie pani Katarzyny Towarzystwo Chrystusowe złożyło skargę kasacyjną do Sądu Najwyższego. Ale biskupi – świadomi, że tej fali nie da się zatrzymać – zdecydowali, że powinien powstać fundusz, z którego ma być opłacana pomoc ofiarom.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Kaczyński się pozbierał, złapał cugle, zagrożenie nie minęło. Czy PiS jeszcze wróci do władzy?

Mamy już niezagrożoną demokrację, ze zwyczajowymi sporami i krytyką władzy, czy nadal obowiązuje stan nadzwyczajny? Trwa właśnie, zwłaszcza w mediach społecznościowych, debata na ten temat, a wynik wyborów samorządowych stał się ważnym argumentem.

Mariusz Janicki
09.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną