Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Społeczeństwo

Wróciłam z zagranicy, jestem na kwarantannie

Kwarantanna? Dużo czytam... Kwarantanna? Dużo czytam... Travel Photographer / StockSnap.io
Wytrzymam bez problemu – mówi odbywająca obowiązkową kwarantannę Dorota Nowak, redaktorka, współwłaścicielka wydawnictwa Filtry.

PIOTR PYTLAKOWSKI: – Da się żyć na kwarantannie?
DOROTA NOWAK: – Nie mam innego wyjścia, to stan wyższej konieczności, więc nawet się nie zastanawiam. Trzeba to przetrwać, mówi się trudno. Byłam turystycznie w Argentynie. Miałam wykupiony lot powrotny: najpierw brytyjskimi liniami z Buenos Aires do Londynu, stamtąd też British Airways do Warszawy, ale Polska zawiesiła połączenia międzynarodowe. Ponieważ wykupienie biletu czarterowego z programu „Lot do domu” z komórki okazało się w zasadzie niemożliwe, przyjaciele z Warszawy kupili mi bilet na czarter za 589 zł. I tak we wtorek 17 marca wylądowałam na Okęciu.

Przecież miała już pani wykupiony bilet. Drugi raz skasowali?
Planowych lotów już nie było, zostały tylko te nadzwyczajne w ramach czarterów. Obiecali, że za niewykorzystany mi zwrócą, ale nie powiedzieli, kiedy. Gdybym drugi raz nie zapłaciła, pewnie do dzisiaj tkwiłabym w Londynie.

Kiedy zorientowała się pani, że sytuacja jest naprawdę poważna?
W Argentynie śledziłam newsy i dowiedziałam się, że w kraju czeka mnie przymusowa kwarantanna. Na pokładzie polskiego samolotu stewardessy informowały o czekającej nas wszystkich kwarantannie i rozdały formularze do wypełnienia – numer rejsu, kraj, w którym byliśmy, dane adresowe w Polsce, mail, telefon itp. Po wylądowaniu na Okęciu nie pozwolono nam wstawać ze swoich miejsc. Czekaliśmy, aż wejdą ludzie z personelu medycznego, zmierzą nam temperaturę i zbiorą dokumenty.

Reklama